niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 1: Skomplikowane.


Shikamaru nienawidził, kiedy w tak piękne dni jak ten dzisiejszy, musiał cały dzień przesiadywać w bibliotece. Bogowie, zupełnie tak, jakby Tsunade robiła mu to na złość. Fakt, może jego IQ było ponadprzeciętne, ale nie znaczy to, że zamierzał ciągle zagłębiać się w jakichś papierach dotyczących wioski. Tym bardziej, że do towarzystwa otrzymał Shiho. Nie, żeby był do niej jakoś specjalnie uprzedzony.. właściwie, prezentowała całkiem wysoki poziom inteligencji. Ba, była nawet mało upierdliwa jak na kobietę i zdawało mu się, że jest taka miła, bo zależy jej na tym, by zgobyć jego sympatię. Podsumowując, zachowywał się nieco szowinistycznie, oceniając ją z góry. Nigdy specjalnie mu się nie podobała, chociaż mogło mieć to związek z tym, że nie patrzył na nią jak na kobietę.
Kurde. Ta wymówka była już całkiem beznadziejna.
Westchnął, kopiąc jakiś kamień, który leżał pod jego nogami. Zaczynało się ściemniać, a on starał się jak najszybciej wrócić do domu. Zbliżająca się burza nie była czymś, co zachęciłoby go do dłuższego spacerku. Wzniósł oczy ku ciemnym chmurom, klnąc w duchu, że to akurat jego spotkał zaszczyt trafienia na ten przeklęty deszcz.
Shiho. Sprawa była skomplikowana, a on nie lubił komplikacji. Nigdy niczego jej nie obiecywał, od tego zacznijmy. To prawda, zdawał sobie sprawę z tego, że od dłuższego czasu była w nim zauroczona, ale zawsze wmawiał sobie, że jej to przejdzie. W końcu, to, że całowali się na imprezie - po pijaku - było mało znaczącym szczegółem, który już sobie z nią wyjaśnił. To, że liczyła na coś więcej, nie było jego sprawą. Cholera. Ledwo pamiętał tamten wieczór, a mimo to, w jego głowie ciągle pojawiały się wyrzuty sumienia. Nie chodziło nawet o to, że codziennie musiał z nią pracować i widział, jak się przy nim peszy, bądź dłużej zawiesza na nim swoje spojrzenie.
Kolejnym problemem było to, że ona była jedynie pierwszą dziewczyną, która się w nim zauroczyła..
- Spójrz, idzie tutaj! Pewnie wraca do domu, zawsze tędy wraca.. Shikamaru! - Usłyszał krzyk jakiejś kobiety, więc niechętnie podniósł głowę do góry. Dostrzegł niedaleko machającą w jego stronę dziewczynę o granatowych włosach i jakąś brunetkę, stojącą zaraz obok niej. Zmusił się do lekkiego uśmiechu, coby to nie wyjść przed kobietami na gbura.
- Cześć - Mruknął, po czym nieco przyśpieszył kroku. Wiedział, że jeśli tego nie zrobi zaraz się przyczepią. To była kolejna sprawa, Shiho była pierwsza, ale tylko to zapoczątkowała. Ostatnimi czasy zauważył wzrost swojej popularności wśród wszelkich nastolatek w wiosce, a nawet - nie tylko nastolatek. Z jednej strony mu to schlebiało, ale jakoś mijało się z jego koncepcją świata. Był leniwym geniuszem, który chciał znaleźć sobie kobietę tylko w ostateczności, by założyć z nią rodzinę. Wszystko przez to, że baby były upierdliwe. Kiedyś wymarzył sobie nawet, że jego żona nie będzie ani za ładna, ani za brzydka. Będzie musiała być także w miarę inteligentna i całkowicie przeciwna charakterem do jego matki, bo drugiej takiej kobiety by nie zniósł. Jednak, nade wszystko ceniłby sobie u niej oddanie i opiekuńczość, nie tylko względem niego, ale również względem dzieciaków.
Wraz z dojrzewaniem wiele rzeczy się zmienia. Aktualnie, uwaga płci przeciwnej niemiłosiernie mu pochlebiała. Żeby nie powiedzieć z góry, że egoistycznie będzie chciał ją wykorzystać. Nie planował w najbliższym czasie ślubu i dzieci, ale zrozumiał również, że kobiety poza swoją upierdliwością potrafią być naprawdę przydatne. A, żeby nie robić z niego aż takiego chama - wydawało mu się, że bez nich świat byłby koszmarny.
Odetchnął z ulgą, że doszedł do domu nim rozpadało się na dobre. Przekroczył próg, rozglądając się leniwie po domu. Liczył na to, że nikogo nie spotka, ale chyba nieco się pomylił. Zamknął za sobą drzwi i skierował się w stronę salonu, w którym zauważył swoją matkę. Zawzięcie rozmawiała z kimś przez telefon, a on bynajmniej nie miał zamiaru jej przerywać. Cicho wymknął się na taras, żeby posiedzieć na nim w samotności. Na szczęście, jego ochroną przed deszczem był tam przeźroczysty dach, więc spokojnie mógł położyć się na ziemi i zagłębić w rozmyślaniach.
Mógł porozmawiać z samym sobą. Zastanowić się dokładnie nad tym, co mogą dostrzegać w nim dziewczyny. Nigdy specjalnie nie chciał zwracać czyjejś uwagi, nie uważał się też za greckiego Boga. Nie był również nadzwyczajnie wrażliwy, żeby przejmować się tym, że kiedy wda się z jakąś w rozmowę i choćby trochę poflirtuje, może je zranić. Już dawno zdał sobie sprawę, że tak czy siak nie będzie w stanie nic zrobić, jeśli jakaś sobie coś ubzdura. Tego w nich nienawidził. Większość miała się za niewiadomo kogo. Zakochiwała się nawet w palantach, byleby byli przystojni. Akurat na myśl przyszły mu stare czasy, kiedy to sama Sakura latała wszędzie za Sasuke, ale to Naruto był w stanie zrobić dla niej wszystko. Nara byłby w stanie zaryzykować stwierdzenie, że Uzumaki wciąż poświęciłby dla Haruno bardzo wiele. Chociaż, dla tego głupka własne życie to wcale nie jest nic nad wyraz wartościowego.
Brunet uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie tego narwanego idiotę, którego mimo wszystko traktował jak przyjaciela. Blondyn po raz kolejny uczestniczył w misji odnalezienia Sasuke. Nie chciał nawet słyszeć o tym, że Uchiha tak czy siak jest już groźnym zbiegiem, a nie jedynie jego przyjacielem. Gdyby złapali go shinobi Konohy, w walce z pewnością nie darowaliby mu życia - a i on nie odpłaciłby się czym innym. Inaczej było z Naruto, który ilekroć się z nim spotkał, wciąż starał się rozmawiać. Tak, jakby miało to w czymś pomóc. Shikamaru już dawno stracił nadzieję na to, że Sasuke cudownie się opamięta. Z kolei, co innego jeśli chodzi o ratowanie przyjaciela... co sam by zrobił, gdyby to Chouji zmienił się nagle w ,,zły charakter"? Cholera. Czy miałby na tyle determinacji, by w walce oko w oko, być w stanie zabić z zimną krwią swojego najlepszego przyjaciela?
- Wiedziałem, że znowu cię tutaj znajdę. Jesteś taki przewidywalny, synu - usłyszał rozbawiony głos swojego ojca. Przeniósł na niego swoje zamglone spojrzenie, po czym uniósł się do pozycji siedzącej. - Nie, żebym ci tego zabraniał, w końcu ostatnimi dniami ciągle przesiadujesz w tej bibliotece. Zaczynałem ci trochę współczuć, ale Tsunade zamierza ci dać chyba nieco spokoju z papierami. - Westchnął, co nie było dobrym znakiem. Shikamaru pokręcił głową, domyślając się tego, co dokładniej ojciec chce przez to powiedzieć. Świetnie. Życie shinobi było takie kłopotliwe.
- Ma dla nas jakąś misję?
- Tak sądzę - odparł ojciec, cmokając jednocześnie. - W każdym razie, chce jutro widzieć całą waszą trójkę u siebie. Z samego rana. - Oznajmił, ziewając i nawet nie zadając sobie trudu, by zasłonić przy tym usta dłonią. Shikamaru jęknął przeciągle, nie podnosząc się z ziemi. Właściwie, czego innego mógł oczekiwać od Tsunade? To rygorystyczna baba, która nienawidzi sprzeciwu. Sama również nie pcha się do roboty, obarczając nią biedną Shizune i pijąc sake w barach. Z drugiej strony jednak, musiał przyznać, że była świetnym Hokage i potrafiła utrzymać wszystko w ryzach.
- Jeszcze jedno - usłyszał za plecami głos swojego ojca, choć dałby sobie głowę uciąć, że wcześniej wszedł on już do domu. - Matka mówi, że kolacja na stole. Uwierz mi, że nie obchodzi jej, że nie jesteś głodny. Ja karku nie nadstawię, jeśli nie będzie cię w środku za pięć minut. - Poinformował wyraźnie rozbawiony, opuszczając taras. Chłopak westchnął, ale tym razem musiał zgodzić się z ojcem: Yoshino Nara to kobieta, której za nic nie wolno się sprzeciwiać.


***



Sama nie była do końca pewna, jak może na co dzień przebywać z tymi dwoma psychicznymi osobnikami płci męskiej i nie zwariować. Tak to jest, kiedy ma się dwóch braci. A już przede wszystkim, gdy ma się dwóch braci-ninja, którzy są denerwujący praktycznie pod każdym względem.
- Przestań się boczyć, Temari - usłyszała Kankurou, który w końcu przestał się śmiać. - Przecież nie chcieliśmy, żebyś strzeliła focha! - Dodał z rozbawieniem, dając jej mocnego kuksańca w bok. Może i nawet by w to uwierzyła, gdyby nie mieszkała z nimi od małego. Uwielbiali robić coś tylko po to, żeby się obraziła, a potem przepraszali ją na tyle długo, że im wybaczała. Najlepsze jest to, że całe to przepraszanie jej aż do skutku - był to jedynie głupi pretekst, coby to móc za nią wszędzie łazić i mieć ją na oku. Jezu, jej bracia byli tak nieskomplikowani, że czasami nie była stuprocentowo pewna, jakim cudem zostali tak wysoko postawionymi ninja.
- Oh, z pewnością nie chciałeś, żebym się obraziła - fuknęła, uciszając jednocześnie Gaarę morderczym spojrzeniem. Młodszy brat aż do tej chwili pokładał się ze śmiechu. - Czasami nie wierzę, że mamy te same geny. Właśnie po to, żebym przypadkiem się nie obraziła, opracowaliście cudowny plan doprowadzenia mnie do zawału? - Burknęła, biorąc do ręki poduszkę i mocno uderzając nią starszego brata.
- Przestań, bo jeszcze mnie tym skrzywdzisz - udał urażonego, szczerząc się jak pawian. - Nie chcieliśmy doprowadzić cię do zawału. Czy to nasza wina, że boisz się filmów o egzorcyzmach? Swoją drogą, to trochę głupie, biorąc pod uwagę fakt, że twój brat nosił w sobie demona przez długi czas. - Zauważył trafnie, udając, że wcale nie obchodzi go jej grobowa mina i spojrzenie profesjonalnego psychopaty. Gaara znowu wybuchnął śmiechem, rozkładając się prawie na całej kanapie. Nie patrzył na to, że pozostała dwójka ledwo się na niej mieści. Kobieta wywróciła teatralnie oczami, zaciskając ręce na ramionach. - Gaara? Mógłbyś przestać rozkładać się tutaj niczym wieczna dziewica? - Poprosiła, ale zamiast czekać na jakąś odpowiedź, po prostu wstała. Podeszła z oburzeniem do półki i udawała, że nadzwyczajnie ciekawi ją zdjęcie Gaary w stroju Kazekage. Istotnie, prawda nieco różniła się nieco od ich idiotycznego wyobrażenia, jakoby bała się filmu. Było ciemno, a ona zbyt mocno się na nim skupiła, tak więc kiedy dwójka kretynów wydarła jej się zupełnie nagle do ucha, musiała się wystraszyć.
- Gniewasz się? - Zapytał cicho młodszy z panów, na co w pomieszczeniu zaległa kompletna cisza. Położyła podbródek na ramieniu, zaszczycając ich nagle swoim spojrzeniem. Wyraźnie chciała się na nich gniewać, ale po prostu nie mogła. Kiedy patrzyli na nią w ten dziwny, błagalny sposób nie potrafiła dalej być wściekła.
- Nie gniewam. Nie będę się przecież gniewać na was tylko dlatego, że jesteście mało inteligentni. - Wzruszyła bezradnie ramionami, chcąc skierować się do wyjścia. Jednak, nim zdążyła zrobić chociażby jeden krok, znów odezwał się jeden z mężczyzn.
- Królowa śniegu okazała swą łaskę? - Kankurou z rozbawieniem poruszał brwiami w górę i w dół. - Czy tylko ja mam wrażenie, że jesteś w jakimś nadzwyczajnie dobrym humorze? - Dodał bez zastanowienia, rzucając w jej stronę poduszkę. Złapała ją bez trudu, skupiając spojrzenie na nim i Gaarze. Oboje z zaciekawieniem się w nią wpatrywali, choć nie miała zielonego pojęcia, o co im w końcu chodzi. Uniosła kącik ust w nieco sarkastycznym uśmieszku, odrzucając miękką rzecz w stronę kanapy.
- Ano, jest nie najgorszy. W sumie to mnie bardziej ciekawi, do czego zmierzasz. - Zlustrowała go od góry do dołu spojrzeniem, zupełnie jakby chciała rozwikłać zagadkę po samej mimice twarzy, bądź gestach. Wiedziała, że miało to jakieś pokrycie, bo Kankurou nigdy specjalnie nie interesował się, jak jej samopoczucie.
- No, wiesz... chodzi mu chyba o to, że jutro wyruszamy do Konohy. - Zauważył błyskotliwie Kazekage, ale kiedy tylko napotkał spojrzenie swojej siostry, od razu odwrócił głowę w drugą stronę. Tak, jakby był pewny, że lepiej nie zaczynać z nią ani samego tematu, ani pogadanki słownej. Rzadko bywało, by przegrywała jakąś awanturę.
- Wybaczcie, ale chyba nie rozumiem - podparła dłonią biodro, badawczo wpatrując się tym razem w lalkarza. Gaara chciał uniknąć dalszej konwersacji, to dość łatwo było spostrzec. - Kankurou, dokończ za niego. Najwyraźniej niemiłosiernie korci cię, by mi coś powiedzieć. - Zauważyła, opierając się o mebel za sobą. Nie spuszczała wzroku ze starszego brata, jakby chciała go nim przebić na wskroś. Wiedziała, że akurat Kankurou nie jest typem osoby, którą trzeba zmuszać, by wyraziła własne zdanie, ale w tym przypadku nic nie było przeźroczyste.
- No, masz dobry humor od kiedy dowiedziałaś się, że idziemy tam jako eskorta Gaary. Mam dziwne wrażenie, że od razu pomyślałaś o tym brunecie... jak mu tam? Shikamaru? - Odrzekł w końcu, przybierając na twarz pełen kpiny uśmiech. Teraz naprawdę była zbyt zszokowana, by odpowiedzieć mu jakąś trafną ripostą. Shikamaru? Dlaczego poruszył akurat temat tego leniwego szownisty? Prychnęła dosadnie, drugą dłoń również kładąc na biodrze i patrząc na braci z wyższością.
- Niby dlaczego miałam o nim pomyśleć? Tak się składa, że mam go głębiej, niż w czterech literach. - Odwarknęła, odrzucając rozpuszczone włosy na plecy. Nie wiedzieć dlaczego, Kazekage i lalkarz momentalnie wymienili porozumiewawcze spojrzenia, z których ciężko jej było coś wywnioskować. Czy ci kretyni naprawdę myśleli, że coś mogłoby łączyć ją i tego chama? Nie, bez przesady. Właściwie, przyzwyczaiła się już, że woleli by mężczyźni nie zbliżali się do niej na odległość większą niż pięć metrów, ale to była wyraźna przesada. Nawet nie lubiła tego absurdalnego shinobi.
- Głębiej, niż w czterech literach, to już naprawdę bliskość. Nie wiedziałem, że jesteście już na tym etapie, mógłbym z tobą porozmawiać na temat odpowiedniego zabezpieczenia - westchnął sztucznie, ale z twarzy wciąż nie schodził mu ten uśmieszek pełny kpiny. Miała ochotę podejść do niego i mu przyłożyć, tak żeby szybko się ogarnął, ale z drugiej strony nie miała pojęcia, co ją tak denerwuje. Gaara najzwyczajniej w świecie przyglądał się z boku, nie chcąc uczestniczyć w dyskusji. To nie tak, że był jakiś nieśmiały, zazwyczaj zawzięcie się z nimi sprzeczał, głównie z Kankurou - ale to już poza bramami swojego biura. W domu wciąż był nastolatkiem, posiadającym rodzeństwo.
- Nie możesz ze mną o tym rozmawiać, jeśli sam tego nie próbowałeś - parsknęła, przybierając bojowy wyraz twarzy. - No wiesz. Żadna laska nie poleci na wdzianko batmana i twarz wymalowaną flamastrami, bez urazy. - Uniosła ręce w obronnym geście i tym razem, zadziornie się uśmiechnęła. Wiedziała, że uderzyła w czuły punkt brata, bo nienawidził on, gdy ktoś komentował ten strój. Musiała jednakże przyznać, że pod nim skrywał całkiem ładnie wyrzeźbione ciało i przede wszystkim, godną uwagi twarz. Obaj jej bracia byli przystojni, ale jeden doszczętnie to ukrywał. Śmiało skierowała swoje kroki ku wyjściu, jednak zatrzymała się w progu i ponownie utkwiła swoje spojrzenie w mężczyznach.
- Kankurou, a może ty jesteś gejem? - Zapytała, a kiedy poczuła na sobie mordercze spojrzenie brata, parsknęła śmiechem pełnym dzikiej satysfakcji. Uwielbiała go denerwować, ale był na tyle odporny, że ciężko było wytrącić go z równowagi.
- Gdyby nic dla ciebie nie znaczył, to nie zareagowałabyś tak ostro. - Spostrzegł celnie, odwracając od niej swój wzrok. Przeniósł go na ekran telewizora, w którym przez cały ten czas leciał film. Przez moment miała wrażenie, że skończył, więc otwierała usta by coś powiedzieć, jednakże znowu się wciął. - Poza tym, nic straconego, jeśli ci się nie podoba. Z tego co słyszałem, ma cię za najbardziej upierdliwą babę na świecie, zresztą według mnie, nie jest to mylne stwierdzenie.
Myślała, że rzuci się na lalkarza z pięściami, jednak w ostatnim momencie opanowała swoje zdenerwowanie, zaciskając dłoń na klamce od drzwi. Chciała zaryzykować jakąś uwagą, może wdać się z nim w awanturę, ale nie miała na to siły.
- Idź do diabła, Kankurou - prychnęła, po czym bez zastanowienia opuściła pomieszczenie.



***


Kolacja jak zwykle była świetnie przygotowana, mimo tego, że nie miał najmniejszej ochoty jej jeść. Mama akurat stała przy zlewie i zmywała naczynia, zaś on z ojcem siedzieli przy stole w całkowitej ciszy. Było to dość niespotykane, jak na ten dom, choć zazwyczaj głos zabierała matka.
- Chyba pójdę się położyć, skoro jutro z samego rana mam iść do Tsunade. - Mruknął, a mimo to nie ruszył się od stołu. Było to spowodowane głównie tym, że był zbyt leniwy na to, żeby ruszyć dupsko.
- Shikamaru, poczekaj. - Odezwała się nagle Yoshino, odwracając się przodem do męża i syna. Wycierała z zapałem talerz szmatką, choć brunet dałby sobie głowę uciąć, że jest już całkowicie suchy. - Sądzę, że nie powinieneś dać się tak wykorzystywać. Shikaku, poczekaj chwilę, daj mi skończyć. Wiem, że jesteś shinobi, a Tsunade to Hokage... po części jestem jej nawet wdzięczna, że wyciąga cię z domu, bo tylko byś się lenił. Myślę jednak, że za dużo czasu ci zajmuje. To praca w bibliotece, to kolejna misja. Zresztą, chodzi mi przede wszystkim o pracę w bibliotece. Ludzie zaczynają gada.. - Nim skończyła, jego ojciec uderzył pięścią w stół i spojrzał na kobietę z dezaprobatą. Shikamaru zdawał sobie sprawę, że jest świadkiem czegoś, co w tym domu było rzadkością - ojciec postanowił sprzeciwić się matce, co z pewnością wymagało u niego nadzwyczajnej odwagi. Często powtarzał, że boi się Yoshino bardziej niż kilkunastu zbiegłych rangi S.
- Przestań gadać bzdury. Nasłuchałaś się plot, a teraz je powtarzasz? - Prychnął nieco rozzłoszczony, ale co najdziwniejsze - matka wcale nie zaczęła na niego krzyczeć, nie zdenerwowała się. Raczej głęboko zamyśliła. Młody Nara nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się tutaj dzieje, ale wolał się nie odzywać. To by tylko przysporzyło niepotrzebnego problemu, a on nie chciał sobie bardziej komplikować tego wieczoru.
- Bo dla ciebie wszystko jest proste - fuknęła w końcu. - Ludzie mówią, że przesiaduje tam z tą dziewczyną i bardzo ją rani, bo to nie nowość, że jest w nim zakochana. - Stwierdziła z oburzeniem, obracając się z powrotem w stronę zlewu. Shikaku prychnął głośno, rozkładając gazetę i zagłębiając się w niej. Do bruneta słowa matki dochodziły przez chwilę, aż w pewnym momencie miał ochotę uderzyć głową w stół. Czy to naprawdę jego wina,  że ona i inne dziewczyny z wioski, nie potrafiły zająć się czymś innym, tylko wzdychaniem do kogoś, kto dla większości będzie nieosiągalny?
- To śmieszne, że plotkujecie o Shiho. Nic mnie z nią nie łączy, ona też to doskonale wie. A teraz, przepraszam... pójdę się położyć. - Oznajmił twardo, wstając od stołu i nie zwracając uwagi na to, że nawet matka wystraszyła się jego zimnym tonem. W swoim własnym tempie skierował się na schody, a potem - prosto do swojego pokoju.

***

Szczerze mówiąc, nie miała najmniejszej ochoty na to, by odwiedzić Konohę. Fakt, przesiadywanie w wiosce i pomaganie Gaarze w uzupełnianiu papierów zaczynało robić się nudne, ale każda inna misja byłaby lepsza.
Kogo ona próbowała oszukać? Samą siebie?
Wyszła spod prysznica, nie przestając zastanawiać się nad tą sprawą. To fakt, była jakoś niezmiernie zadowolona przez to, że jutro całą trójką wyruszają do Liścia. Tylko, spostrzeżenie Kankurou było nadzwyczaj nietrafione, nie wspominając o tym, że nie miało swojego pokrycia w argumentach. Chciała tam iść, spotkać się ze wszystkim tamtejszymi znajomymi, a już przede wszystkim, by pomówić z TenTen. Ona i jej najlepsza przyjaciółka nie rozmawiały od dłuższego czasu, a to było wręcz karygodne. To znaczy, codziennie telefonowały do siebie, ale to nie to samo.
Dlaczego jej brat pomyślał, że mogłoby jej zależeć na tym leniwym ośle? Nigdy w życiu. Nie spotykałaby się z kimś takim, ot co. To znaczy, pasjonowała ją inteligencja u płci przeciwnej, ale to, że miał wysokie IQ nie czyniło go jeszcze inteligentym. Był dziwnie nastawiony do kobiet, a to potrafiło niejednokrotnie wyprowadzić ją z równowagi. Owszem, może było to nieco feministyczne, ale ona, czasami zgadzała się z poglądami wyrażanymi przez feministki.
Patrząc na to od innej strony, była nieco uprzedzona do Nary. Nie powinna, biorąc pod uwagę to, że zazwyczaj był naprawdę miły i dało się z nim porozmawiać. Być może rzeczywiście mógłby stać się kimś więcej, czego nie chciała? To by wyjaśniało te chore reakcje na samo jego imię. Nie. Coś jej w tym wszystkim nie pasowało, ale stwierdziła, że myślenie o tym przyprawi ją zaraz o ból głowy.
Wciągnęła na siebie krótkie szorty i luźną koszulkę, po czym zdecydowanym krokiem wyszła z łazienki. Praktycznie od razu zauważyła, że Gaara swobodnie usadowił się na jej łóżku. Przygryzła wargę, nie wiedząc, czy jest na tyle wkurzona, by zacząć się z nim kłócić - czy raczej na tyle zmęczona, żeby szybko go spławić.
- Drzwi są od tego, żeby w nie zapukać - rzuciła opryskliwie, podchodząc do szafy. Otworzyła ją i udając, że nie widzi swojego młodszego brata, powoli zaczęła układać ubrania.
- Nie bądź na niego zła, chciał dobrze - westchnął Kazekage. Nie zaprzestała układania ubrań, choć rzeczywiście temat rozmowy nieco ją zaciekawił. Mimo to, trzymała gardę twardo i udała, że nawet tego nie usłyszała. - To znaczy, po części. To Kankurou, od zawsze się o ciebie martwi, poza tym.. sądzi, że zbyt szybko zmieniłaś się z małej dziewczynki w dojrzałą kobietę. Czuje, że ma obowiązek cię chronić, a jednocześnie nie chce, żeby jakiś facet się do ciebie zbliżył. - Słysząc ten monolog z ust mężczyzny, miała ochotę parsknąć śmiechem. Nie, żeby mówił od rzeczy, ale jeśli połączyć te wszystkie gesty i słowa jej starszego brata w jedno, nie chodziło tylko o troskę. Nie potrafiła dłużej udawać, że ma to gdzieś, więc niedbale rzuciła kamizelkę na resztę ubrań, zamykając drzwi od szafy. Zaraz potem, odwróciła się przodem do swojego braciszka i wypuściła z ust całkiem sporo powietrza.
- Jasne, że Kankurou okazuje swą dobroć mówiąc, że żaden facet by na mnie nie spojrzał. Przecież to takie troskliwe - machnęła niedbale ręką, po czym kontynuowała. - Wolałabym, żeby sobie darował. Na przykład, nie mieszał się do mojego życia.
Widziała minę swojego brata na te słowa, których zaraz pożałowała. Właściwie, miała duże szczęście, że lalkarz nie był w stanie tego usłyszeć, bo z pewnością bardzo by go zraniła. Mogła liczyć na to, że Gaara zachowa dyskrecję, ale na pewno nie na to, że da jej teraz święty spokój. Właściwie, patrzył na nią z taką dezaprobatą w oczach, że to aż kuło.
Dyskretnie przeniosła swoje tęczówki na okno, opierając tył głowy o drzwi szafy. Unikała jego spojrzenia, musiała się do tego przyznać nawet przed samą sobą. Dlaczego właściwie użyła takich słów względem Kankurou? Przecież była pewna, że kto jak kto, ale akurat on chce przede wszystkim tego, by była szczęśliwa. Zawsze miała w nim oparcie, mogła zwierzyć się z większości swoich sekretów, a także często uzyskiwała u niego jakąś pomoc.
- Jasne, z pewnością wolałabyś, żeby z niego zniknął - odparł ponuro jej brat, ale po chwili nieco się ożywił. - Niezależnie od tego, co robi, zawsze chce twojego szczęścia. Boi się po prostu, że pewnego dnia może cię stracić. Nie wiń go za to, skoro wiesz, że to prawda. Po części go rozumiem, bo czuję podobnie, ale on ma gorzej. Jest starszy. Czuje się za nas odpowiedzialny, szczególnie za ciebie. - Oznajmił, wstając z łóżka. Ponownie przeniosła na niego swoje spojrzenie i z powątpiewaniem pokiwała głową. Nie można było powiedzieć, że rozumiała się z braćmi bez słów, ale z pewnością znali ją lepiej niż ktokolwiek inny. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się nad jakąś racjonalną odpowiedzią, odpuszczając sobie wszelkie riposty i złośliwe uwagi.
- Wiem - mruknęła cicho, jeżdżąc dłonią po swoim odkrytym ramieniu. - Co nie zmienia faktu, że czasami przesadza. Ale, o tym porozmawiam już chyba z nim. Idź się połóż, jutro wyruszamy do Konohy, Lordzie Kazekage. - Ukłoniła się w nieco przyśmiewczym geście, ale kiedy zauważyła uśmiech na twarzy brata, od razu zrobiło jej się jakoś lżej na duszy. Gaara doskonale wiedział, kiedy przyjść z nią porozmawiać na temat Kankurou, choć robił to rzadko. Zazwyczaj wściekała się na nich obu, ale kiedy była rzeczywiście mocno zdenerwowana - jak dzisiaj - potrzebna była czyjaś interwencja.
Odprowadziła wzrokiem do drzwi swojego brata, który najwyraźniej był z siebie zadowolony. Kiedy tylko złapał za klamkę, przez chwilę biła się z myślami.
- Gaara? - Wahała się, czy dokończyć, ale w końcu się na to zdecydowała. - Dzięki.
- Do usług, siostrzyczko. Dobranoc.
Wyszedł, a ona uniosła kąciki ust w uśmiechu.



***


Jakby sam fakt, że ściągnięcie go z łóżka z samego rana przez zdenerwowaną matkę, która z impetem wparowała mu do pokoju i zaczęła się wydzierać nie był wystarczająco kłopotliwy, teraz musiał przebrnąć przez tłum wpatrujących się w niego siedemnastolatek. Może trochę zaspał, faktycznie. Powinien zjawić się w gabinecie Hokage z samego rana, a teraz musiał nieco przyśpieszyć kroku, by dostać się do jej biura w jak najkrótszym czasie.
- Shikamaru! Miałbyś chwilkę, żeby ze mną porozmawiać? - Usłyszał za plecami głos jakiejś dziewczyny, więc kląc w duchu na jej pewność siebie, odwrócił się powoli w jej stronę. Wysoka blondynka o dużych, ciemnobrązowych oczach. Ubrana w obcisłą koszulkę z dekoltem i niekomfortowo krótką spódniczkę, której nie sposób było nie zauważyć. Wszystkie tak wyglądały, kiedy do niego podchodziły. Nienawidził kobiet, które się nie szanują.
- Jasne, że mógłbym z tobą porozmawiać, ee..
- Misako - podpowiedziała, za co był jej niezmiernie wdzięczny. Nie chciał jej urazić.
- Tak więc, Misako - uśmiechnął się zadziornie, co działało na kobiety lepiej, niż duża porcja lodów na randce. - Chętnie bym z tobą porozmawiał, ale bardzo się śpieszę. Najwyraźniej Hokage znów uraczy nas małą misją, sama rozumiesz. - Ułożył dłoń z tyłu głowy, chcąc się delikatnie po niej podrapać. Właściwie, nie lubił ranić ludzi, stąd nie spławił jej w bardziej oczywisty sposób. Zresztą, miała wystarczająco zawiedzioną minę przy takim obrocie sprawy.
- W porządku, jasne, że rozumiem - pokiwała delikatnie głową, ale najwyraźniej jeszcze nie skończyła. - Więc może wieczorem? Nie wiem, czy już słyszałeś, ale Naruto wrócił dziś w nocy. Po całej wiosce rozniosła się wiadomość, że urządza dzisiaj imprezę i wszyscy są mile widziani. - Posłała mu uroczy uśmiech, starając się powstrzymać rumieniec, który i tak nie uszedł jego uwadze. Uniósł badawczo brwi, słysząc o powrocie Uzumakiego. Ta część interesowała go dużo bardziej niż to, że właśnie został zaproszony na party swojego kumpla, przez prawie obcą dziewczynę.
- Jasne, pojawię się tam. Także, do zobaczenia - pożegnał się w miarę przyzwoicie, po czym odwrócił się na pięcie i szybko ruszył przed siebie. Było to dość perfidne zagranie, że nie przyjął jej osobistego zaproszenia i nie uda się tam z nią, ale nie zamierzał robić nadziei kolejnej osobie. Cholera, dziewczyny były takie kłopotliwe.

***


Ranek był nadzwyczajnie piękny, więc szykowała się na całkiem przyjemną podróż. O ile, oczywiście, pogodzi się przed tym ze swoim starszym bratem, co nie należało do najprostszych zadań. Samo pogodzenie się nastąpi tak czy siak, ale niewiadomo, kto jako pierwszy będzie musiał schować dumę do kieszeni. Temari miała nadzieję, że nie tylko ona nie będzie musiała tego robić, ale że oboje będą w stanie tego uniknąć.
Mocno zawiązała sobie na czole ochraniacz, spoglądając przez chwilę w lustro. Sporo myślała dzisiejszej nocy i musiała przyznać, że przestała być dzieckiem. Dorosła. Zaraz miała skończyć dziewiętnaście lat, a to wystarczający powód na to, by dojrzeć. A już na pewno, by nie przejmować się głupimi docinkami dotyczącymi facetów. Akurat ona miała ważniejsze sprawy na głowie. Kiwnęła głową, jakby na potwierdzenie swoich myśli i wyszła z pomieszczenia, od razu kierując się w stronę przedpokoju.
Pierwszą osobą, którą tam zauważyła, był właśnie Kankurou. Widok jego nowego stroju naprawdę ją zszokował, choć w pozytywnym sensie. Shinobi nie miał ani pomalowanej twarzy, ani kaptura na głowie. Wręcz przeciwnie - założył na siebie luźne, czarne spodnie. Jako górną część stroju wybrał obcisłą, białą koszulkę, na którą włożył standardową kamizelkę Suny. Włosy pozostawił w całkowitym nieładzie, aczkolwiek gdyby nie była jego siostrą musiałaby przyznać, że dodaje mu to nieco seksapilu.
- Przyzwoicie wyglądasz - rzuciła, wymijając go i sięgając po wachlarz, który stał oparty o ścianę. Przymocowała go do swojego ciała za pomocą szerokiego, czarnego pasa, który całkiem nieźle uwydatniał jej wcięcie w talii.
- Uderzyłaś się w głowę? - Usłyszała rozbawiony ton Kankurou. Uświadomił ją tym w fakcie, że żadne z nich nie będzie musiało porzucać swojej godności. Mogli po prostu udawać, że nic się nie stało i tak było zdecydowanie najlepiej.
- Tak, trzy razy, równo o dwunastej w nocy. Słyszałam, że to pomaga pozbyć się natrętnych braci, którzy zadają głupie pytania - odparła z ironią, jednak nie potrafiła utrzymać na twarzy powagi. Zaraz posłała mu szeroki uśmiech, opierając się plecami o drzwi wyjściowe. Sama nie wiedziała, dlaczego zawsze musi uderzyć jakąś ciętą ripostą, chociaż wszyscy się już przyzwyczaili. Tak, jakby chciała się upewnić, że każdy ma do niej cały czas należyty szacunek, którego nie zdobyła sobie będąc jedynie siostrą Kazekage.
- Nawet, jeśli jesteś denerwująca, to ciężko znaleźć tak wyjątkową dziewczynę jak ty - stwierdził nagle, co zbiło ją nieco z pantałyku. Patrzyła na niego wyczekująco, ale chyba właśnie tą część wypowiedzi powinna wziąć sobie do serca. - W sensie, nie za często spotyka się taką dobrą dupę. Ah, te geny - westchnął, za co całkiem mocno uderzyła go w ramię. Wszystko wróciło do normy. Kankurou znowu się śmiał, ona starała się nie zwracać uwagi na jego głupie wybryki, a Gaara właśnie do nich podchodził. Ze stoickim spokojem na twarzy.
- Możemy iść, o ile Temari zaraz nie znokautuje cię do tego stopnia, że stracisz możliwość przeprowadzenia walki z kimkolwiek. - Rzucił lekceważąco, otwierając drzwi. Blondynka jedynie pokręciła głową i jak na damę przystało, wyszła jako pierwsza.

***



Mimo strasznego lenistwa, spóźnienia nie były specjalnie w jego stylu. To raczej należało do Kakashiego, który zawsze miał świetną wymówkę, argumentując to, że nie przyszedł gdzieś o umówionej godzinie. W sumie, nikt już nie dawał się na nie nabrać, aczkolwiek czasami można się było pośmiać, gdy jakieś wymyślał.
Shikamaru nie miał ani ochoty, ani siły na kolejną wyprawę. Szczególnie, jeśli miałaby dotyczyć tego wiecznie zranionego chłopca, łaknącego zemsty i zagubionego w swoim własnym świecie. Kiedyś kumplował się z Sasuke, ale nie był w niego ślepo zapatrzony, by wciąż wierzyć w jego powrót i cudowne nawrócenie. Ba, nawet Sakura dała sobie spokój po tym, jak Idate trafił do Konohy. Tylko Naruto nadal nie potrafił sobie z tym poradzić, chociaż powinien. Właściwie, Nara miał zamiar poruszyć z nim ten temat na dzisiejszej imprezie, na którą wybierał się przede wszystkim w tym celu. Co ponadto mogłoby go tam przyciągnąć? Tłum rozwrzeszczanych nastolatek, czy picie sake aż do nieprzytomności? No, trzecią opcją była ewentualnie Ino, która na siłę wyciągnęłaby go z domu.
Wiedział, że Tsunade da mu poważną reprymendę, za stawienie się u niej piętnaście minut po czasie, ale lubił ryzykować. Stąd nie zadawał sobie trudu wchodzenia schodami i wparował do jej gabinetu przed okno.
- Jeśli zaraz się tutaj nie zjawi, chyba urwę mu głowę. Czy on wie, co znaczy ,,z samego rana''? - Wrzeszczała kobieta, on zaś wygodnie usadowił się na parapecie, żeby mieć dobry pogląd na sytuację. Sakura wraz z Shizune starały się uspokoić Piątą, zaś Chouji i Ino stali niedaleko drzwi, nieco zakłopotani. Dałby sobie rękę uciąć, że chcieliby stamtąd wyjść, byleby szybciej go tutaj zaciągnąć.
- Przepraszam, coś mi wypadło - rzucił kąśliwie, ściągając na siebie uwagę wszystkich osób w pomieszczeniu. Nim Hokage zaczęła się wydzierać, postanowił kontynuować. - Bardzo mi przykro, ale nie powinnaś się chyba tak denerwować. To szkodzi, szczególnie na starość. Poza tym, myślę, że nie jesteś wściekła biorąc pod uwagę to, że od ponad dwóch tygodni zasuwam w Klinice Kryptoanalizy jak wół, praktycznie za darmo. Tylko i wyłącznie dlatego, że sobie tego życzysz. - Wzruszył bezradnie ramionami, schodząc z parapetu i wolnym krokiem ruszając w kierunku pozostałej dwójki. Przez chwilę miał wrażenie, że Ino chce zabić go samym wzrokiem, zaś Chouji - on wyglądał na bardzo rozbawionego. Shizune i Sakura nie odezwały się słowem, bo już dawno wspominały Piątej, iż zamęcza Narę ciągłą pracą. Był im wdzięczny za ową troskę, ale wcale jej nie oczekiwał.
- Nieważne - poddała się, po dłuższej chwili bicia się z myślami. Zapewne rzuciłaby jeszcze kilka uwag, chcąc sprowokować kłótnię, ale nawet nie miała odpowiednich argumentów. Brunet posłał w jej stronę pełen rozbawienia uśmiech, postanawiając wysłuchać tego, co ma im do powiedzenia.
- Ta misja nie będzie nad wyraz skomplikowana. Dzisiaj do naszej wioski przybywa Kazekage. Robi to na moją prośbę, gdyż muszę ustalić z nim kilka ważnych rzeczy... - zamilkła na chwilę, a brunet mógłby przyrzec, że po jej twarzy przeszedł cień. - W każdym razie, do was należy to, by zająć się całą trójką. Oprowadzić po wiosce, dopilnować, by się nie nudzili, et cetera.
- Tsunade-sama? - Odezwał się niespodziewanie, zaciskając dłoń w pięść. - Kto przychodzi z nim jako eskorta? - Właściwie, w głębi duszy znał odpowiedź na to pytanie. Miał jednak ochotę na to, by zaprzeczyła. Chciał się upewnić, że nie będzie musiał użerać się z tą cholernie ładną, ale równie denerwującą kunoichi z Suny. Na twarzy Piątej pojawił się delikatny uśmiech, a swoje spojrzenie pełne rozbawienia przeniosła właśnie na niego.
- Kankurou i... Temari.


***


Miała już dość użerania się z jednym, a także słuchania drugiego. Chryste, czy oni mimo wszystko, wszędzie muszą szukać problemu? To miała być spokojna wyprawa, ale wszystko spieprzyło się po drodze. Mijali się z jakąś dwójką shinobi z wioski dźwięku, którzy rzucili kąśliwą uwagę względem Kankurou. Oczywiście, czegóż innego mogła oczekiwać, jak nie tego, że jej brat się odszczeknie? Konwersacja toczyła się swoim tempem, do bruneta dołączył Gaara i... ta, musieli walczyć. Ona nawet nie zamierzała brudzić sobie rąk, kiedy spuszczali manto tamtejszym kolesiom. Aczkolwiek, wcale nie bawiło jej dłuższe przesiadywanie na tym upale. Im dłużej zwlekali, tym później mieli dostać się do Konohy.
- Nadal jesteś wkurzona? Ciskasz gromami w każdą stronę. - Zauważył trafnie młodszy z braci, przyglądając jej się z wyraźnym zażenowaniem. Wywróciła teatralnie oczami, postanawiając nic nie odpowiadać na jego pytanie. Niech sami do tego dochodzą, ona miała dość - zarówno kłótni, jak i ich dziecinnych zagrywek. Być może to, że zaczynali zbliżać się do wioski ukrytej w Liściach, nieco poprawiło jej nadszarpnięte samopoczucie.
- A czy to, że spotkasz tam Shi...
- Jeszcze jedno słowo, Kankurou, a stracę cierpliwość. Uwierz mi, nie warto ryzykować - warknęła w jego stronę, po czym prychnęła i przyśpieszyła kroku. Kazekage chyba parsknął śmiechem, ale zrobił to na tyle dyskretnie, że nie mogła wydrzeć się też na niego. Resztę drogi odbyli w całkowitej ciszy, jednak to, co dostrzegła już z oddali - przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Kurwa mać. Dlaczego ilekroć tam szli, zawsze musieli trafić właśnie na tą trójkę? Ba, ona zawsze musiała trafić na Shikamaru. Jakby jeszcze miała na to jakiś wpływ, może byłoby to mniej denerwujące, ale w takiej sytuacji, nie mogła nic zrobić. Nawet nie spojrzała na Kankurou, któremu na usta cisnęły się teraz słowa typu "a nie mówiłem?" Spokojnie przeszła dalszą część, zatrzymując się dopiero pod bramą.
- Jak się cieszę, że Tsunade podesłała nam opiekunów. Pewnie gdyby nie wasza obecność, ktoś z wioski mógłby nas zaatakować - stwierdziła z ironią, krzyżując ręce na piersiach. - Nie wiem, na przykład mężczyzna sprzedający ryby, albo kobieta wieszająca pranie. Świat ninja jest tak nieprzewidywalny. - Mówiła z takim sarkazmem, że nawet ją samą to zirytowało. Właściwie, czego dokładnie się czepiała? To normalne, że wysłali kogoś, by ich przywitano. Pytanie tylko, dlaczego akurat formację Ino-Shika-Cho.
- Widzę, że nic się nie zmieniłaś od naszego ostatniego spotkania - usłyszała wyważony głos bruneta, który stał tuż przed nią. Świdrował ją spojrzeniem, co ani trochę jej się nie spodobało. Tym bardziej, że zwracał tym jej uwagę na tyle, że nie chciała spuścić z niego wzroku. - Nadal jesteś nadętą, feministyczną babą.
Tak, szykował się wspaniały tydzień. Już miała ochotę się na niego rzucić. Z pięściami.


***************************************************************

Jest pierwszy rozdział, yaay.
Szlag mnie trafiał na blog.pl, więc przeniosłam tutaj, ale w niektórych rzeczach trochę się pogubiłam. Jeśli ktoś zna się w miarę na blogspot, byłabym na maksa wdzięczna, gdyby podał swoje gg, albo cokolwiek i nieco pomógł mi rozkminić kilka rzeczy :)

Wiem, że jeszcze wieje nudą, ale to 1 rozdział ;)

I, tego... jak ktoś to czyta, cokolwiek, to dajcie znać w komentarzu. Przyjmę nawet ostrą krytykę, którą należy znosić - byleby okazało się, że ktoś tu jest. :)

18 komentarzy:

  1. Dziękuję za komentarz. Naprawdę bardzo fajnie wiedzieć, że ktoś cię czyta. ^^ A jeszcze fajnie, gdy temu komuś się podoba. W każdym razie dzięki wielkie, na pewno poinformuję o nowym rozdziale. Fakt, "Zemsta" zbliża się do końca, pozostał właściwie sam punkt kulminacyjny, ale to nie znaczy, że nie pojawią się nowe opowiadania. Mam nadzieję, że Cię zainteresują. ^^
    Z mojej strony powiem jeszcze, że jak tylko będę mieć dłuższą chwilę, to z pewnością przeczytam Twoje opowiadanie i skomentuję, także do usłyszenia. ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś czuję, że z pewnością mnie zainteresują ;)

      Do napisania :D

      Usuń
  2. No, jestem, komentuję. ^^
    Ogólnie podoba mi się. Trudno powiedzieć wiele po pierwszym rozdziale, wszystko jest wtedy dopiero w zarodku, ale ten zarodek przypadł mi do gustu i na pewno będę czytać kolejne części.
    Punkt widzenia Nary podobał mi się, ja w ogóle uwielbiam tego gościa i jego "zrzędzące" spojrzenie na świat. Aczkolwiek Shikamaru rozmyślający o lecących na niego kobietach jest bardzo zabawny *parska* Ale jednak ma te rysy charakteru, które bardzo w nim lubię.
    Temari również rysuje się dość ciekawie, a także jej relacje z rodzeństwem. XD Gaara jest co prawda niekanoniczny, ale ja lubię i tę i tę wersję o ile jest dobrze i ciekawie poprowadzona, u mnie zwykle Gaara sam ucieka od kanonu. XP
    O fabule trudno cokolwiek powiedzieć, zobaczymy co się będzie działo i co też tam wymyśliłaś.
    Było kilka "perełek", które bardzo mi się spodobały.

    "- Niby dlaczego miałam o nim pomyśleć? Tak się składa, że mam go głębiej, niż w czterech literach. (...)
    - Głębiej, niż w czterech literach, to już naprawdę bliskość." - to był wspaniały tekst! *chichocze* aż go sobie zapisałam!

    "To znaczy, pasjonowała ją inteligencja u płci przeciwnej, ale to, że miał wysokie IQ nie czyniło go jeszcze inteligentnym." - wspaniała argumentacja *chichot* Ona jest naprawdę słodka. XD

    Strona techniczna jest całkiem dobra. Starałabym się tylko an twoim miejscu unikać takich określeń jak brunet, blondyn itp. To jest przywara polskich fanficków, niestety, sama muszę to u siebie korygować, ale zdecydowanie się tego nie używa. No chyba, że postać nie zna danej osoby i tak sobie ją określa i takie tam. No, ale można to zastępować imionami, ewentualnie nazwiskiem, używać "on, ona, jego, jej" itp. W każdym razie zwróć sobie na to uwagę. No i taka uwaga do dialogów, te słowa "mruknął, burknął, zapytał itp" pisze się z małej litery. Polecam znalezienie sobie w internacie czegoś o dialogach i przejrzenia sobie, albo zwracania na to uwagi przy czytaniu książek, to bardzo pomaga, polecam. ^^
    Ale ogólnie jest dobrze, rzuciło mi się tylko kilka przecinków w oczy i parę zdań:

    "Zbliżająca się burza nie była czymś, co zachęciłoby go do dłuższego spacerku." - zachęcałoby go.

    "Najlepsze jest to, że całe to przepraszanie jej aż do skutku - był to jedynie głupi pretekst, coby to móc za nią wszędzie łazić i mieć ją na oku." - przeczytaj sobie nagłos to zdanie, ona brzmi źle składniowo, powinno być raczej "było jedynie głupim pretekstem".

    "Położyła podbródek na ramieniu, zaszczycając ich nagle swoim spojrzeniem." - chodzi Ci o to, że spojrzała przez ramię? No bo tak raczej trudno położyć podbródek na swoim ramieniu i nie wyglądać śmiesznie, nawet jak się przechyla głowę to.

    To chyba tyle z rzeczy, które mi się rzuciły w oczy. Tak jak wspomniałam, jest całkiem dobrze, historia dopiero w zarodku, więc pozostaje mi tylko czekać na kolejne części, by móc sobie lepiej wyrobić zdanie na poszczególne tematy. Mam nadzieję, że te drobne uwagi pomogą Ci nieco w szlifowaniu warsztatu.
    No, zatem życzę dużo weny!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się przede wszystkim z tego, że ogólnie się podoba :D Wzbudzenie zainteresowania to taki pierwszy krok ;)

      Jeśli chodzi o uwagi, to rzecz jasna się do nich zastosuję :D Zgodzę się, że wszystkie te zdania, które wymieniłaś pod koniec nadałyby się do poprawy, więc następnym razem zwrócę na to po prostu większą uwagę ;)

      Zostało tylko to z określeniami "mruknął, burknął" - wiem, że kiedy wypowiedź nie kończy się kropką, na ten przykład " - Nie tego oczekiwałaś - zauważył. " bądź jest zamiar kontynuowania jej, określenia te rozpoczynają się małą literą. Ale kiedy zdanie kończy się kropką jeszcze przed kolejnym myślnikiem, to nie należy czasem pisać ich z dużej? ;D Możliwe, że się mylę, ale gdzieś tam czytałam coś na ten temat.

      A, ponadto, cieszę się z tego komentarza ;) Pozdrawiam również :D

      Usuń
    2. Myślę, że jak sobie zerkniesz na przykład na tę stronę, to rozwieje to wszystkie wątpliwości. Ja trochę słabo tłumaczę takie rzeczy. ^^ http://www.piszmy.pl/zasady-pisania-dialogow-o-dialogach/Chapter.html
      W każdym razie tam jest i o tym, o czym ja mówię i Ty. ^^
      Co do zdań, jeżeli masz wątpliwości, albo czasem stosujesz myślniki, albo wtrącenia, to właśnie zawsze warto sobie przeczytać na głos, żeby sprawdzić, czy brzmi dobrze stylistycznie i czy to, co się napisało jest logiczne. Czasami dopiero wypowiedzenie zdania na głos pozwala zauważyć, że coś nie gra.
      A zainteresowana jestem, jak najbardziej! ShikaTema to jedna z moich ulubionych par i mimo że można spotkać więcej opowiadań niż NejiTen, to zwykle nie są zbyt wysokich lotów, ale mam wielkie nadzieje, co do Twojego opowiadania. ^^

      Usuń
  3. Aaaaaaaaaa, teraz zrozumiałam o co ci chodziło. Pomyślałam o czymś zupełnie innym, więc dziękuję za link :D Stuprocentowo mi się przyda :)

    Tak, niestety zauważyłam, że nie ma zbyt wielu opowiadań shikatema wysokich lotów. Mnie osobiście kręcą te pary drugoplanowe, kolejnym pomysłem, który na razie i tak zachowam w zarodku, jest KakaRin. :D

    Właściwie, jakbyś miała chwilkę i chęć, to zapraszam na gg - 8418509 - wymieniłybyśmy się doświadczeniami czy coś, tam zawsze pisałoby się wygodniej niż w komentarzach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!Świetnie piszesz,naprawdę ekstra!Mam nadzieję,że niedługo napiszesz kolejną:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze pytanie: Jak długo pisałaś rozdział? Jego długość jest... łooo... Gratuluję! Powiem Ci, że bardzo fajnie się czytało i dało się wczuć w opisane sytuację. Co do fabuły... Zwabiła mnie tutaj informacja, że jest to paring ShikaTema, który baaardzo uwielbiam. Sama nie wiem czemu. Natomiast co do Twojego opowiadania, to już teraz mogę śmiało przyznać, iż będę je na pewno czytać. Po prostu bardzo dobrze opisujesz charaktery obu postaci, co przypadło mi do gustu, ponadto wszystkie przemyślenia, emocje, uwagi... Wszystko składa się w jedną całość. Oczywiście, życzę dalszej weny w pisaniu kolejnych części i z niecierpliwością czekam na kontynuację. Już dzisiaj mówię, że będę tutaj regularnie *jak czas pozwoli* zaglądać i czytać. Informujesz? Wtedy na pewno byłoby mi łatwiej. Oczywiście, jak to zawsze bywa, zapraszam też do siebie, bo może coś trafi w Twój gust. Pozdrawiam, www.wa-shira.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Tobie także za miłe słowa. Jak tylko nadrobisz te trzy opowiadania, to od razu wstawię Cię na nich do linków. ;) Na Wola-Ognia.blogspot.com już to zrobiłam. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  7. Ugh, zacznijmy od tego, że wczoraj napisałam długaśny komentarz, ale jako, że zapomniałam hasła do konta google to mi się skasował. Gratulacje dla mnie.

    ShikaTema(Shikamari!) to paring, w którym zakochałam się pięć lat temu . Głównie dzięki niemu poznałam świat fanfiction i blogów. Niestety( pewnie dla większości jednak stety) teraz coraz rzadziej powstają historię o bohaterach kanonicznych, w większości królują jednak OC i chociaż w OC też potrafię się zakochać to jednak do bohaterów mangi mam szczególny sentyment. Znowu leję wodę.
    Po pierwsze rozdział jest baardzo długi, co dla mnie jest wielkim plusem. Temari jest wykreowana świetnie: pyskata, zadziorna i ironiczna. Taką ją właśnie pokochałam. Podobają mi się jej relacje z braćmi, pokazałaś Gaarę w zupełnie innym, rodzinnym świetle, ale mimo wszystko nie zabrałaś mu tej powagi którą ma jako Kazekage. O Kankuro niestety wiemy niewiele, jest chyba najbardziej zapomnianym bohaterem z piasku. Spodobało mi się jego poczucie humoru, chociaż szczerze mówiąc nie wyobrażam go sobie w przystojnej wersji. ^^

    Shikamaru moim zdaniem jest genialny: uwielbiam jego "problemy" z kobietami. Strasznie podobało mi się to jak powiedział, że nie znosi kobiet, które się nie szanują. Chociaż, jak sobie przypomnę niektóre stroje Temari to chyba nie powinno mnie to cieszyć... Zgrzyt pojawił mi się przy rozmowie z Tsunade. Moim zdaniem on nigdy by jej tego nie powiedział. Mógłby tak pomyśleć, ale zachować dla siebie.

    Mam tylko jedno "ale": telewizor, telefon, stój batmana? Osobiście nie lubię, kiedy w realiach świata shinobi pojawiają się takie rzeczy, bo potem może wynikać dużo nieścisłości. Np skoro mają telefon to dlaczego nie mają pistoletów albo dlaczego nie wyjmą komórki na misji i nie zadzwonią po pomoc, kiedy jej potrzebują? Oczywiście, to tylko sugestia. (;

    W każdym razie naprawdę nie mogę się doczekać drugiego rozdziału! Pozdrawiam i życzę weny! ;)


    OdpowiedzUsuń
  8. Długość tego rozdziału jest.... powalająca. Wcale nie 'wiało nudą' jak stwierdziłas. Wyszedł Ci bardzo dobry początek, nie ma się co czepiać. Naprawdę mi się podobało, a Kazekage, jak widzę w domu odreagowuje z rodzeństwem obowiązki xd W miarę ciekawa była i strona Temari, jak i Shikamaru. Już po pierwszym rozdziale możesz mnie uważać za swoją stałą czytelniczkę :)
    Pozdrawiam
    ( http://naruto-wiezi-historia.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  9. Żadnej krytyki z mojej strony nie będzie,jak na pierwszy rozdział to duży i ciekawy:)Zainteresowały mnie również stosunki pomiędzy głównymi bohaterami , cóż narazie mi się podoba , pewnie taką opinie utrzymam :) Przy okazji zapraszam do siebie http://shikaimarutemarii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. najdłuższy pierwszy rozdział jaki miałam przyjemność - i to wielką - czytać :D
    przemyślenia Shikamaru, szczególnie na temat SasUke są po prostu GENIALNE no i te txt Temari i Kankurou ;D a Gaara w roli troskliwego brata jest cudowny :3

    OdpowiedzUsuń
  11. już Cię uwielbiam ;) VISCA EL BARCA : 3
    zapraszam : sandskunoichi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Ohayo :D
    Czytam i czytam i uważam to za bardzo interesujący początek :3
    Rozdział jest straaasznie długi, ale to dobrze :D Przynajmniej jest co czytać ^^ Shikamaru i jego sposób myslenia zawsze mi się podobał.
    Moje gg: 3222534 zawsze do usług ;)
    Mam nadzieję, że uda mi się skończyć czytać bloga dziś, aczkolwiek może nie starczyć mi czasu. Aczkolwiek postaram się ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne! Rzadko mogę poczytać coś ciekawego i choć odrobinę mniej przewidywanego. Bardzo trudno zaspokoić moje wymagania jeżeli chodzi o tą parę,ale na razie idzie ci całkiem nieźle. GRATULACJE!

    OdpowiedzUsuń
  14. 53 year old Dental Hygienist Giles Jesteco, hailing from Vancouver enjoys watching movies like Tattooed Life (Irezumi ichidai) and Bird watching. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Bugatti Royale Kellner Coupe. Pobierz Wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń