poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 3: Jesteś gorszy niż wszyscy.


Ich tymczasowy dom był naprawdę przytulnym miejscem. Miał dwa pokoje, salon łączony z kuchnią i łazienkę. Rzecz jasna, jako jedyna kobieta mogła zająć jeden z pokoi i od razu wybrała ten, który posiadał balkon. Uwielbiała wieczorem wychodzić się przewietrzyć i poobserwować gwiazdy. Generalnie, punktem centralnym całego domu był zdecydowanie salon. Wchodząc drzwiami wejściowymi, można się było znaleźć automatycznie w nim, a z niego - bezpośrednio wchodziło się do pokoi oraz łazienki. Jej najbardziej do gustu przypadła kuchnia, łączona z pokojem dziennym poprzez długi blat.
Siedziała na krześle, trzymając w jednej dłoni gazetę, zaś w drugiej - jabłko. Gryzła je, czytając najnowsze wieści ze świata shinobi. Nic nadzwyczajnego się nie działo, cisza i spokój od kilku miesięcy. Chyba, że liczy się to, że jakaś kobieta z Takigakure publicznie złożyła donos przeciwko mężczyźnie z dobrego klanu, tylko i wyłącznie dlatego, że skrytykował jej zdolności wokalne.
- Żenada - mruknęła sama do siebie, słysząc, jak ktoś z impetem wtargnął do domu i trzasnął drzwiami. Nawet nie podnosiła głowy znad gazety, doskonale wiedząc jaki to przybysz.
- Zły? Ojoj, dostałeś kosza? - Zapytała, ale w odpowiedzi usłyszała tylko szczery śmiech bruneta. On.. był szczęśliwy? Rzuciła gazetę na blat, wbijając wzrok w swojego brata. Rozwiązywał buta, z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie wiem skąd pomysł, że jestem zły - skomentował. - Nic mi nie zepsuje humoru, czuję się zajebisty.
- Zawsze się tak czujesz, bo próbujesz się tym dowartościować. W praktyce nikt tak nie myśli. - Podsumowała krótko, gryząc jabłko po raz kolejny. W momencie, gdy przeżuwała kawałek, zauważyła, że jej brat wcale się nie zirytował. To dziwne, jak na niego w każdym bądź razie.
- Też się cieszę, że cię widzę - odparł z rozbawieniem, podchodząc powoli do blatu. Oparł się o niego, stając jednocześnie naprzeciwko niej. - Skąd pomysł, że dostałem od kogoś kosza? - Posłał jej podejrzliwe spojrzenie, ale kobiety jakoś to nie wzruszyło. - Śledzisz mnie? - Dodał po chwili, na co parsknęła śmiechem. Tylko, takim jakimś wyraźnie ponurym.
- Jakby mi nie wystarczyło, że praktycznie codziennie muszę cię oglądać. I słuchać, znaj moje poświęcenie - prychnęła, zakładając nogę na nogę. Przez chwilę patrzył na nią z udawanym wyrzutem, ale w końcu się zamyślił. Zastanawiała się nawet, czy go nie uderzyć, bo Kankurou rzadko myślał, a co dopiero przez tak długi czas - ale w pewnym momencie otrząsnął się uderzył dłonią w blat.
- Widziałaś mnie i Hanę! - Spojrzała na niego z politowaniem, nie wiedząc czy uświadomić mu, że Ameryki to raczej nie odkrył.
- Brawo, geniuszu - wywróciła oczami. - Zagraj w teleturnieju. Jesteś taki inteligentny, że może wygrałbyś dla nas proszek do prania.
Chłopaczyna wyraźnie się zmieszał, ale nic nie odszczeknął. Naprawdę zaczynała martwić się jego stanem. Postanowiła zapytać Kiby, czy jego siostra ma jakieś zastrzyki, które zmieniają facetów. Wiecie, ci nagle zaczynają myśleć i zachowują się uprzejmie.
- Daj sobie spokój, Temari. Mówiłem ci już, że dzisiaj nic nie zepsuje mi humoru. - Spojrzał na nią tak spokojnie, że z nerwów wydęła pogardliwie wargi. Wiedziała, że jeśli nie powstrzyma złych emocji, przegra tą dyskusję już na starcie.
- Za to ja zepsuję ci twarz, jeśli nie dasz sobie spokoju z tą dziewczyną. - Oznajmiła całkiem poważnie.
Widziała, że Kankurou zaczyna się śmiać. Jednak kiedy spostrzegł jej minę, automatycznie przestał. Zorientował się chyba, że wcale nie żartowała.
- Ty tak serio? Zamierzasz od teraz decydować, z kim mam się spotykać? - Zapytał z wyraźną ironią, choć wyczuła w jego tonie nutę niedowierzania.
Odgarnęła z oczu grzywkę, powstrzymując się od prychnięcia. Kankurou najwyraźniej, wciąż niczego nie rozumiał. Zresztą, czego oczekiwać po facecie?
- Jak myślę, że my rzekomo mamy te same geny, to wydaje mi się, że mama zdradziła ojca z listonoszem. - Pstryknęła go palcem w czoło, wypuszczając z ust sporo powietrza. - Nie chodzi o żadne kontrolowanie cię. Spotykaj się z kim chcesz, ale nie z Inuzuką.
Zaśmiał się gardłowo, wyrywając jej z ręki jabłko. Nadgryzł je, nie spuszczając z niej swojego spojrzenia.
- Dzięki za radę, ale nie skorzystam - odrzucił owoc w jej stronę, po czym pewnym krokiem zaczął kierować się do swojego pokoju. - Tak się składa, że nawet dzisiaj z nią wychodzę.
- Nie, nie mam mowy! - Jęknęła, zsuwając się z krzesła i szybkim krokiem ruszając za nim. Złapała go za ramię, by odwrócił się przodem. Westchnął i posłusznie to zrobił. - Nie Hana.
- Ja ci mówię, z kim masz się spotykać?
- A mam to komentować? - Odpowiedziała od razu, posyłając mu znaczące spojrzenie. Kankurou chyba dostrzegł dzięki temu paradoks swojego pytania.
- W porządku, spróbuję więc podejść do tego logicznie - obiecał. - Co ci się nie podoba w Hanie? - Zapytał całkiem poważnie, patrząc prosto w jej oczy. Nawet jakby chciała, to nie potrafiłaby go okłamać. Zbyt dobrze się znali.
- To siostra Kiby! - Wrzasnęła ze zrezygnowaniem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- I co w związku z tym?
- Ty udajesz kretyna, czy naprawdę się nim czujesz? - Żachnęła się. - Wiadomo jacy są bracia, gdy chodzi o gości, którzy kręcą się przy ich siostrach. A ty, jesteś kompletnym przeciwieństwem ideału faceta dla kochanej siostrzyczki! Znowu zastosujesz swój chory system PPP - Poderwać, przelecieć, pożegnać! - Wyliczyła, wyraźnie zirytowana. Miała ochotę dać mu w łeb i w ten sposób jakoś go oświecić, ale wątpiła, by cokolwiek tym osiągnęła. Ponadto, Kankurou mimo wszystko nadal był w doskonałym humorze.
- To ma już nawet swoją nazwę?! Przeszedłem do legendy! - Stwierdził, najwyraźniej zachwycony tą nowiną.
Czuła, jakby ktoś właśnie kompletnie ją zlekceważył, a nienawidziła arogancji. Skrzyżowała ręce na piersiach, zaciskając usta w wąską linię. Naprawdę była blisko wybuchu, a to nie skończyłoby się dobrze ani dla niego, ani dla całego tego pomieszczenia.
- No co? - Burknął, wyczuwając jej stan. - Więc boisz się, że jego braciszek by mnie znienawidził, że narobiłbym sobie tylko problemów i takie tam. Tylko, od kiedy ty akceptujesz troskę braci? Kiedy chodzi o mnie, to mnie opieprzasz, ale kiedy o Kibę, to zaczynasz go bronić? To niesprawiedliwe. - zauważył.
Prychnęła.
- To nie ta sama sytuacja. Zacznijmy od tego, że ja nikogo nie bronię, tylko stwierdzam fakt, bo tak się to właśnie skończy.
- Nie ta sama?
- Nie, do cholery. On uczyniłby z ciebie swojego wroga, gdybyś potraktował Hanę w ten sposób. Ale, gdyby ktoś użył twojego chorego systemu na mnie, dopilnowałbyś, żeby zginął w męczarniach. Na spółkę z Gaarą, zresztą - machnęła niedbale dłonią, zagryzając wargę. Najlepsze było to, że miała w tym stuprocentową rację.
- W sumie, gadasz do rzeczy - przyznał, na co odetchnęła z ulgą. - Ale nadal mam zamiar spotkać się z Haną i zdania nie zmienię. Uszanuj to.
Pomasowała sobie skroń, jakby chciała przygotować się do dalszej kłótni. Po chwili zastanowienia, darowała sobie to i z miną małej buntowniczki, wróciła na swoje poprzednie miejsce. Usiadła na krześle, a głowę natychmiast położyła na blacie.
- Gaara zostaje na noc u Tsunade, razem z Mizukage. Te ich poufne rozmowy powinny się przedłużyć, więc będzie dobrze, jeśli zobaczymy go w domu jutro wieczorem. - Ton jego głosu nie wyrażał większego zainteresowania, więc musiała się zmusić, by na niego spojrzeć. Tak jak się spodziewała, całkowicie apatycznie podchodził do tej sprawy z obradami, w przeciwieństwie do niej. Nie podobało jej się to, że trzech Kage rozmawia ze sobą za plecami dwóch pozostałych, coś było nie tak. W każdym razie, nie skomentowała tego i to bynajmniej nie przez to, że była zła na lalkarza.
- Robi się późno, impreza u Naruto zaczyna się za pół godziny. Powinnaś zacząć się szykować, jeśli chcesz jakoś wyglądać między tymi dziewczynami. Od rana łażą po sklepach i gadają o tym, jak to zajebiście zamierzają się odpicować.
- Rozumiem, że wiesz to z własnych obserwacji. Już myślisz, którą zaliczysz w drugiej kolejności, po Inuzuce? - Rzuciła złośliwie, podpierając twarz na łokciu. Pokręcił głową z wyraźnym rozbawieniem na twarzy, co ani trochę jej się nie spodobało. Naprawdę był wyjątkowo z siebie zadowolony.
- Dobrej zabawy, siostrzyczko. Nie pij za dużo, bo oboje wiemy, że nie powinnaś. - Parsknął śmiechem, za co rzuciła w niego jabłkiem. Złapał je w ostatniej chwili. Wywróciła teatralnie oczami. Fakt, może nie powinna za wiele pić. Zazwyczaj, robiła wtedy rzeczy, których potem żałowała, ale też kac nie dawał jej żyć.
- Nie baw się w niańkę, dam sobie radę. Więc ty i ona wybieracie się gdzieś indziej? Nie na imprezę? - Zapytała, bo ten szkopuł trapił ją o wiele bardziej. Usłyszała jedynie, że mężczyzna bierze głęboki wdech.
- Wybieramy się gdzieś indziej, trafiłaś - potwierdził, ale kiedy otwierała buzię, żeby coś odpowiedzieć, kontynuował. - Nie powiem ci gdzie, nawet nie próbuj mnie na to namawiać.
- Hipokryta - mruknęła. Może nie był w chwili obecnej dwulicowy, ale po części nie mówił prawdy, nie?
- Też cię kocham - odparł żywo, po czym ruszył w stronę drzwi od swojego pokoju. Zauważyła, że położył dłoń na klamce, wahając się, czy tam wejść. - Hana taka nie jest - wydusił, po czym zniknął za drzwiami.
Patrzyła w tamto miejsce jeszcze przez kilka sekund, zdając sobie sprawę, że Kankurou chyba po raz pierwszy użył takich słów wobec dziewczyny, którą podrywał. Blondynka uniosła kącik ust, zastanawiając się, czy to czasem nie będzie przełom w jego karierze podrywacza.


***

Po powrocie od Kurenai, natychmiast udał się do domu, by w miarę szybko przygotować się na imprezę. Wyjątkowo zależało mu, żeby się tam dostać. Już nawet nie chodziło o samą rozmowę z Naruto, a o to, że Temari tam będzie.
Uniósł wzrok ku niebu, wykonując kolejny krok. Poruszał się nad wyraz mozolnie, więc nie zdziwiłby się, gdyby dotarł spóźniony. Dlaczego szedł sam? Ponieważ dowiedział się do ojca, że kunoichi z Suny dzwoniła pod jego nieobecność. Kazała przekazać, żeby po nią nie przychodził, oraz, że zobaczą się na miejscu.
Jakie to wszystko było kłopotliwe. Najpierw to, że ma porozmawiać z Choujim na temat Yuugao. Tak, bo od dawna marzył o tym, żeby umrzeć w tak młodym wieku. Wiedział, że Akimichi nie podda się bez względu na wszystko, jeśli kobieta sama z nim nie porozmawia. Dlaczego tchórzy dopiero teraz? Sama naważyła całego piwa, więc powinna je wypić. Poza tym, Nara sądził, że chociaż będzie to brutalne dla jego przyjaciela - takie wyjście byłoby najlepsze. Gdyby to ona sama z nim porozmawiała, zamiast posługiwać się innymi.
- Shikamaru, czekałam na ciebie.
Podniósł swój wzrok, dostrzegając siedzącą na barierce balkonowej Risou. Nie czekała na odpowiedź, zeskoczyła, lądując tuż naprzeciwko niego. Wyprostowała się, kokieteryjnie poruszając nogą.
Musiał przyznać, że wyglądała całkiem nieźle. Niebieska, obcisła sukienka na ramiączkach sięgała ledwie bioder. Pasowała do jej ciemnoniebieskich oczu, które w tym świetle zdawały się przybierać czarny kolor. Miała również całkiem pokaźny dekolt, choć był praktycznie pewny, że zastosowała push up. Normalnie jej piersi nie wydawały się tak pierwszorzędne - fakt, były ładne, ale z pewnością nie tak duże. Nie nałożyła sobie na twarz tony tapety, jak zawsze robiła reszta jej przyjaciółeczek. Generalnie, nieco się od nich różniła. Osiągnęła rangę chuunina, choć nie za często wyruszała na misje. Dodatkowo, musiał przyznać, że wcale nie była głupia. Niestety, była również wyjątkowo wredną osobą, która uważała się za lepszą od innych. Lubiła się mścić, czy dawać komuś popalić bez powodu, choć dla niego była miła, od kiedy pamiętał. Sądził, że ma bzika na swoim punkcie, bo nawet w towarzystwie zachowywała się dość samolubnie. Nawet, jeśli przy nim starała się tego nie okazywać. Poza tymi rzeczami, nie znał jej specjalnie dobrze.
- Czemu tak mi się przyglądasz? - Usłyszał podejrzliwy ton kobiety, na który ani trochę się nie zmieszał. Przeniósł wzrok z jej piersi na twarz i dostrzegł, że szeroko się uśmiecha.
- Niepotrzebnie czekałaś, teraz spóźnimy się oboje - zauważył, posyłając jej lekki uśmiech. W przeciwieństwie do swoich koleżanek, Risou zawsze miała do powiedzenia coś więcej, niż jakieś głupie bzdety na temat zakupów czy facetów.
- Czy to takie ważne? - Westchnęła, biorąc go pod ramię. - I tak znając życie, impreza bez nas się nie rozpocznie. - Wzruszyła ramionami.
Nie zdziwił go jej gest. Risou akurat, podchodziła tak do większości facetów. Nie, żeby twierdził, że jest puszczalska - zazwyczaj kokietowała, ale później każdemu dawała kosza. Nigdy nie potrafił jej do końca rozgryźć, ale kto zrozumiałby kobiety? Bez słowa ruszył dalej, a kobieta razem z nim.


***


No tak, może nieco się spóźniła. Ale, czy to ostatnio nie jest w modzie? Robienie wielkiego wejścia i tak dalej. W ogóle nie przejmowała się tym, że przyszła piętnaście minut za późno. W końcu, impreza w tym czasie na pewno się nie zakończyła.
Stojąc przed drzwiami domu Uzumakiego, chwilę się wahała. Czy rzeczywiście powinna iść tam, zamiast spokojnie wrócić do domu i się wyspać? Ostatecznie, przypomniała sobie o obietnicy, którą złożyła swojej przyjaciółce i zapukała do drzwi. Nie czekała nawet dziesięciu sekund, aż ktoś je otworzył.
- Temari! - Wydarł się blondyn, szczerząc się od ucha do ucha. Uniosła z rozbawieniem brew, bo mogłaby się założyć, że już coś wypił. - Wejdź, wejdź! Już myślałem, że nie przyjdziesz. - Westchnął, więc weszła z nim do domu. Ten jedynie zamknął drzwi, po czym zarzucił jej ramię na kark.
- Jak mogłabym nie przyjść na imprezę przyszłego Hokage? - Westchnęła, zerkając na niego kątem oka. Był wyraźnie szczęśliwy, choć on praktycznie zawsze tryskał energią.
- Prawda. Wiesz, Tenten mówiła, że przyjdziesz z Shikamaru - zamyślił się na chwilę, idąc z nią najwyraźniej w stronę salonu. - Ale, on przyszedł z Risou, a ciebie nadal nie było, więc zaczynałem się martwić. W każdym razie dobrze, że już jesteś - oznajmił, wchodząc z nią do pomieszczenia, z którego dochodziła muzyka. Temari musiała przyznać, że salon Uzumakiego był świetnym miejscem.
Był wszechstronny, podobnie jak u niej - połączony z kuchnią. Mianowicie, kuchnia znajdowała się za wysokim, podłużnym barem, który najwyraźniej miał oddzielić ją od salonu - a wchodziło się do niej po trzech, niskich schodkach. Jeśli chodzi o sam salon - również wyglądał nieźle. Na środku stały trzy, długie, niebieskie kanapy. Miały one tworzyć prawie-kwadrat, stojąc wokół stołu, ponieważ z jego ostatniej strony - choć oddalony o jakieś dwa metry, stał duży telewizor. Było również sporo wolnej przestrzeni, na której obecnie wywijało kilka osób. Blondynka przeniosła swój wzrok również w prawo, gdzie pod oknem stały dwie, mniejsze kanapy, po obu stronach małego stolika. W pokoju było ciemno, poza tym, że na suficie wisiała kula dyskotekowa, świecąca kolorowymi światełkami na wszystkie strony. Stąd, z takiej odległości, nie była w stanie nikogo rozpoznać.
- Chwila, chwila, wyłączcie na chwilę muzykę! Kiba, wyłącz muzykę! - Wrzasnął, przekrzykując głośniki. Chwilę potem, zapalił światło i od razu, wszystkie spojrzenia skierowały się na nich. Inuzuka zrobił to, o co wcześniej prosił go kumpel, po czym oparł się o blat baru.
- Temari przyszła, mamy gościa z Suny! Uśmiechnąć się, ćwoki i traktować z szacunkiem, bo w ryj. - Zagroził, na co kobieta pokręciła głową. Fakt, co do niektórych spraw był wyjątkowo inteligentny, ale jego słownictwo było rodem z rynsztoka. - A co do dam, to pewnie grozić nie muszę. Tenten, spokojnie, zaraz oddam ci koleżankę! - Wyszczerzył się w stronę okna. Blondynka przeniosła tam swój wzrok i dopiero teraz dostrzegła, że siedzi tam nie tylko brunetka, ale również Ino, Sakura i Hinata. Potem przeniosła wzrok na kanapy, gdzie działo się nieco więcej. Większość facetów przytulała się z laskami, które zapewne pochodziły z tego ich chorego kółka dziwkarskiego. Jej wzrok przykuły dwie - blondynka, siedząca na kolanach Nejiego i kolejna blondynka, którą pamiętała z Kryptoanalizy. Uniosła brwi, kompletnie nie poznając Shiho. Dziewczyna pozbyła się okularów, a w ich miejscu widniały teraz fioletowe szkła kontaktowe. Spięła włosy w koka, zostawiając jedynie dwa kosmyki, które opadały jej na twarz. Nigdzie natomiast, nie dostrzegła Shikamaru. Ani przy barze, ani na parkiecie, ani na kanapach.
- Najpierw się ze mną napijesz, prawda, Temari? - Usłyszała głos Uzumakiego, więc znów spojrzała na niego. Pokręciła głową, udając złą dorosłą.
- Nie pij tyle, bo padniesz przed dwunastą, a my rozniesiemy ci dom - poleciła, posyłając mu pełen rozbawienia uśmiech. W tłumie przeszło sporo szeptów, choć specjalnie się w nie nie wsłuchiwała. Zaraz usłyszała też sporo powitalnych okrzyków, więc uniosła dłoń.
- W porządku, to chyba na tyle sensacji - westchnęła, uwalniając się spod ramienia Naruto. - Kiba, włącz muzykę - dodała, zgaszając światło i udając się natychmiastowo w kierunku dziewczyn.
Z głośników praktycznie od razu poleciał Petey Pablo - Show Me The Money. Jęknęła, że musiała rozmawiać z dziewczynami akurat, kiedy leciała jedna z jej ulubionych piosenek.
- Słyszałam, że zaprosił cię Shikamaru - usłyszała oburzony głos swojej przyjaciółki.
Przysiadła się na kanapę obok Tenten i Hinaty, czując na sobie zaciekawione spojrzenia dziewczyn.
- To prawda, zaprosił mnie - odparła spokojnie. - Ale nie mówiłam, że z nim przyjdę. - Wyjaśniła krótko, wzruszając ramionami.
- Mówiłam wam, że nie przyszedł z tą siksą, bo ją zaprosił - żachnęła się Ino. - To ona musiała gdzieś na niego czekać. Nie znacie jej logiki? Wiedziała, że wywoła aferę, jeśli wejdzie w tej samej chwili co on. O to jej chodziło, o to, żeby wszyscy pomyśleli, że przyszła z nim. - Prychnęła.
Temari przyglądała się jej w milczeniu, próbując rozwikłać, o co w ogóle chodzi w tej dyskusji. Dopiero pochwili połączyła słowa Ino z tym, co mówił Naruto.
- Chwila, to Shikamaru z kimś przyszedł? Z kim? - Zapytała, udając, że robi to jak najbardziej obojętnie.
- Risou, rzecz jasna. - Odezwała się z oburzeniem Sakura. - Przywódczyni całej szajki wyzwolonych. Wiesz, szóstka panienek, które mają więcej tapety niż mózgu. Plus, chociaż ich głównym zajęciem jest łażenie po sklepach i przypierdalanie się do przystojnych shinobi, same uważają się za dużo lepsze od normalnych kunoichi.
- I to tylko dlatego, że jak powtarzają, my o siebie nie dbamy. Wiesz, skupiamy się na treningach i misjach, plus mamy na ciele mnóstwo odpychających blizn. To jest ich motto - dodała nieśmiało Hinata, na co kunoichi z Suny gwałtownie pokręciła głową. Wydawało jej się to nad wyraz zabawne.
- Ignorantki - skomentowała krótko, opierając się wygodnie. - Nie chcecie mi chyba powiedzieć, że tak po prostu to zaakceptowałyście? - Dodała pytająco, spoglądając po kolei na każdą. Cisza była chyba wystarczającą odpowiedzią. - Nawet ty, Ino? - Mruknęła ze zdziwieniem, przenosząc wzrok na Yamanakę. Ta jedynie parsknęła, gotowa do dyskusji.
- Dopóki nie wchodzą nam w drogę, jakoś to znosimy - wzruszyła ramionami. - Wiesz, mnie na przykład razi ich zachowanie. Pojawiają się między innymi na imprezach, przymilają do chłopaków. Dodatkowo, jawnie pokazują, że chciałyby się z nimi przespać. Zero godności. - Niby członkini drużyny 10 mówiła to bez nerwów, ale Temari widziała złość na jej twarzy.
- To właśnie nazywają wyzwoleniem - prychnęła Tenten. - Dawanie dupy facetom, których nawet dobrze nie znają.
- To się nazywa być dziwką - odezwała się ponownie Temari, kładąc ramię na oparciu kanapy i podpierając głowę na dłoni. Spojrzała bez krępacji w stronę trzech kanap, które tym razem widziała lepiej. - Dobrze, opiszecie mi je? Dzisiejsza impreza nie pójdzie tak łatwo, kunoichi zawsze rządzą. Prawie mi przykro, kiedy myślę, jak skończy się dla nich ta noc - mruknęła z wyraźnym rozbawieniem w głosie, czując na sobie zaciekawione spojrzenia. Nienawidziła takich kobiet, które pasowały do opisu dziewczyn. Sądziła, że robią tylko złą reklamę tym normalnym. Ponadto, dlaczego to tamte miały królować na imprezach?
- Dziewczyna siedząca na kolanach Nejiego, to Fuyu. - Odezwała się w końcu Sakura. Fuyu, była to wysoka blondynka o dużych, niebieskich oczach, tak jak już mówiła Tenten. Właściwie, siostra Kazekage musiała przyznać, że jej przyjaciółka opisała ją nieźle. Była ładna, ale płaska. Aktualnie miała na sobie krótką, czarną spódniczkę i bluzkę, która choć zakrywała jej piersi, ledwie sięgała do pępka. Plus, to, że lizała się z Nejim, rozbierając go prawie na oczach publiczności, nie świadczyło o jej wysokim IQ. - Według mnie, w rankingu "kto ma najmniejszy mózg", jest druga, zaraz po Misako. Ledwo skończyła akademię ninja, bo jak powtarza, taka kariera wymagałaby od niej za dużo poświęcenia. Woli więc, smażyć dupsko na słońcu, żeby czasem nie zeszło jej trochę opalenizny, albo łazić po sklepach. Od zawsze kręciła się przy Nejim, aż w końcu go usidliła. Nie wiem tylko, jak on na nią poleciał - dokończyła Haruno, zatrzymując swój wzrok na Tenten. Nie uszło to uwadze siostry Kazekage, która natychmiast popatrzyła na różowowłosą, chąc okazać, że nie powinna ona stąpać po tak cienkim lodzie.
- Ta, która właśnie tańczy z Saiem, to Nana. - Tym razem to brunetka zabrała głos. Temari spojrzała we wskazanym wcześniej kierunku i dostrzegła niskiego wzrostu dziewczynę o niebieskich włosach, związanych aktualnie w dwa kucyki. Była ubrana w króciutką, prześwitującą, czarną sukienkę. Miała na sobie mnóstwo świecidełek, zupełnie jakby przed chwilą okradła jubilera. - Mało rozgarnięty chochlik. Coś tam próbuje myśleć, ale jest wyjątkowo niezdarna. Nie mam pojęcia, jak skończyła akademię. Jej ojciec ma sklep z biużuterią. Codziennie klei się do innego chłopaka, nawet nie udając, że ma jakąś tam godność.
Parsknęła śmiechem, przenosząc ponownie wzrok na dziewczynę, która skończyła swoją wypowiedź. Tenten właśnie wzięła do ręki kubek z rurką, z której zaczęła pić.
- No, na razie świetnie. Shiho i jej historię już znam. Chociaż, nie spodziewałam się po niej takiej mini. Tamta, która podrywa jednocześnie Shino i Lee, to? - Zapytała z zaciekawieniem i raz wskazała na wysoką blondynkę o brązowych oczach, która łasiła się do obu chłopaków jednocześnie. Opierała głowę na klacie Lee, zaś nogi założone miała na kolana Shino. Nie wyglądała na specjalnie mądrą istotę, kiedy chichotała po każdym zdaniu zarówno jednego, jak i drugiego.
- To jest Misako. - Odezwała się pełna rozbawienia Ino. - Czasami myślę, że zamiast mózgu ma w głowie lakier do paznokci. Jest tak głupia, że chichocze po wszystkim, co usłyszy. Powiedziałabyś jej, w najbliższych dniach wybuchnie wojna, a ona by się ucieszyła. Podobnie jak u koleżanek, jej główne zajęcie to chodzenie po sklepach i odpoczywanie. - Mówiła to ze znudzeniem, a Temari coraz bardziej nie potrafiła powstrzymać śmiechu. Właściwie, miała ochotę nim wybuchnąć, ale czuła, że to jeszcze nie koniec rewelacji.
- Ta, która siedzi przy barze, to Hachi - odezwała się cicho Hinata, ale pod wpływem spojrzeń, które skierowały się w jej stronę, chyba zamierzała kontynuować. Blondynka w tym czasie przeniosła wzrok na brunetkę, która właśnie rozmawiała z Choujim. Wyglądała na średniego wzrostu, całkiem miłą dziewczynę. Zawzięcie rozmawiała o czymś z Akimichim, co chwila szczerze się uśmiechając. Ponadto, miała śliczne, splecione dwa warkoczyki. - Wydaje się być naprawdę miła, rozmawiałam z nią kilka razy. Różni się od całej tej bandy, można z nią normalnie pogadać. Nikogo nie skreśla, a poza tym, szanuje się w przeciwieństwie do reszty. Wiesz, od zawsze znajduje się trochę w cieniu, bo przyjaźni się z Risou od dziecka. Myślę, że tylko dlatego się z nimi pałęta. Poza tym, chyba trochę boi się Warui. - Zakończyła z wyraźną ulgą. Hinata była bardzo nieśmiałą osobą, choć można się było z nią dogadać. Przede wszystkim, miała niezwykle dobre serce i nie dało się jej nie lubić.
- Risou Warui, tak? O niej słyszę najwięcej - westchnęła Temari, znów wracając wzrokiem do dziewczyn. Te wpatrywały się w nią z wyraźnym znudzeniem. - Wiem tylko, że to przywódczyni tej szajki. Coś więcej o niej?
- Risou - usłyszała nadzwyczajnie pogardliwy ton Yamanaki. - To pieprzona suka.
- To może ja powiem coś więcej, jako iż Ino jest na nią uczulona - głos zabrała Sakura, uśmiechając się delikatnie. - Tak, dowodzi nimi. Wszystkie boją się jej jak ognia i słuchają jak królowej. Osobiście muszę potwierdzić, że jest bardzo inteligentna, osiągnęła nawet rangę chuunina. Jednak, jest także wyjątkowo wredna. Na każdym kroku uważa się za lepszą od innych, bo jej ojciec to lord feudalny. - Prychnęła, a Temari uniosła badawczo brwi. Więc to dlatego owa persona się tak panoszy. - Ma niesamowitego bzika na punkcie Shikamaru, uwielbia go. Kocha się w nim, od kiedy pamiętam. Dlatego zgarnęła do swojego kółka Shiho, żeby jej pilnować. Ale Tenten chyba ci wspominała? - Zapytała rożowowłosa, na co Temari pokiwała twierdząco głową. - Nie wiem co jeszcze ci powiedzieć, sama zobaczysz jaka jest, gdy ją poznasz. Nie lubi nowych - zagryzła niepewnie wargę, ale kunoichi z Suny jak najbardziej zrozumiała. Cóż, ona nie zamierza bać się córeczki pana feudalnego, ani jej ustępować. Jeśli odważy się z nią zadrzeć, szybko tego pożałuje.
- To ona - szepnęła Hinata, więc wszystkie spojrzały w stronę wejścia do salonu. Najpierw blondynka spostrzegła średniego wzrostu, piękną, czarnowłosą dziewczynę. Ubrana była w obcisłą, niebieską kieckę i wysokie szpilki, na których poruszała się z wyjątkową gracją. Jej twarz również była całkiem przyzwoita. Ostatecznie, według Temari była normalną dziewczyną, ale gdyby tak na chwilę zamieniła się w faceta i podążyła tokiem myślenia swoich braci, oceniłaby ją jako niesamowicie gorącą laskę. Ta, długie nogi, zgrabny tyłek, niezłe piersi. Najśmieszniejsze było chyba to, że niektórzy, wstawieni faceci zareagowali na jej wejście brawami. Sama nie wiedziała, czy robili to, bo tak im się podobała, czy dlatego, że chcieli się trochę ponaśmiewać.
Muzyka grała wyjątkowo głośno, przez co kunoichi z Suny kompletnie nie słyszała, co takiego mówi Risou. Zauważyła jednak, że z kimś rozmawia i zaczyna się śmiać. Przeniosła więc wzrok nieco dalej, gdzie w drugiej kolejności ujrzała... Shikamaru. Zagryzła wargę. Brunet zaczynał odpowiadać coś Warui, ale odnalazł spojrzeniem ją. Wryło go w ziemię, bo stanął w bezruchu i gapił się jak osioł. Temari uniosła zadziornie kąciki ust, sądząc, że stanie przy tym lustrze jednak się opłaciło. Szczęka mu opadła, tylko nim zdążył zrobić cokolwiek, podbiegła do niego czarnowłosa dziewczyna. Złapała go za rękę i pociągnęła zdecydowanie w stronę centralnego punktu pomieszczenia, czyli kanap.
- Shikamaru dostanie w pysk - żachnęła się Ino. - Jak on może tak po prostu dać jej sobą manipulować? Facet, kiedy widzi fajny tyłek zapomina o całym świecie. Ona nie jest w jego typie.
- Bo akurat ty wiesz, kto jest w jego typie - syknęła Sakura, upijając ze swojej szklanki sporo drinka. - Chociaż, chyba masz nieco racji. Shikamaru woli blondynki. I wcale nie mam tu na myśli ciebie, księżniczko. - Mruknęła złośliwie do ucha swojej przyjaciółki, po czym przeniosła wzrok właśnie na Temari. Zrobiła to za nią pozostała trójka, więc siostra Kazekage zaczynała czuć się niezręcznie.
- Idę po coś do picia, przyniosę wam - zakomunikowała, po czym gwałtownie wstała od stolika. Udała się w stronę baru, wiedząc, na jaki temat rozpoczęłyby dyskusję. Nie ma takiego czegoś jak ona z Narą - jest ona i jest on. Osobno.
Zgrabnie ruszyła w stronę baru i zajęła jedno z krzesełek, w sporej odległości od Choujiego i jego towarzyszki. Kiba pojawił się naprzeciwko szybciej, niż mogła sobie tego życzyć.
- Dorywczo jesteś barmanem? - Zapytała z rozbawieniem, podpierając głowę na dłoni.
- No, DJ'em też. - Wyszczerzył zęby w szczerym uśmiechu, przyglądając jej się z wyraźnym zachwytem w oczach. - Niesamowicie wyglądasz, Temari. Nie spodziewałem się tego. - Skomentował, na co nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Jednocześnie westchnęła, udając nieco znudzoną. Trzeba stwarzać pozory.
- Rozumiem, że trzecia fucha to prawienie komplementów klientkom?
- Nie, to się wlicza do pracy barmana. I, poprawka, tylko ładnym klientkom - zapewnił, biorąc jej dłoń i po szarmancku całując jej zewnętrzną stronę. Zaśmiała się perliście, kręcąc głową. Dobra, wygrał.
- Daj mojito. I przygotuj od razu pięć następnych, muszę zanieść dziewczynom - oznajmiła, zakładając nogę na nogę. Odgarnęła z twarzy kosmyk włosów, który ciągle nie dawał jej spokoju. To dlatego wolała chodzić w spiętych włosach.
- Się robi - odparł, po czym zniknął na chwilę za ladą. Spodziewała się raczej, że będzie na niego czekać dłużej niż dwie minuty, ale chłopczyna się wyrobił. Tyle, że podał jej tylko jedno mojito.
- Nie starczyło alkoholu na więcej? Naruto się nie zaopatrzył? - rzuciła kąśliwie, przyciągając do siebie drinka i upijając z rurki niewielkiego łyka. - Niezłe, znasz się na rzeczy.
- No, trochę się znam - potwierdził. - A pięć kolejnych, dostaniesz niedługo. Tyle, że przygotuję dla was mój specjał. - Puścił perskie oko w jej stronę, na co uniosła podejrzliwie brwi. Nie była pewna, czy powinna ufać eksperymentom Kiby, ale kto nie ryzykuje, nie zyskuje, czyż nie?
- Czekam z niecierpliwością - obiecała, zaś brunet ruszył do kolejnego klienta. Obstawiała, że prawdziwy barman udał się na stronę, ale Inuzuka wyjątkowo dobrze go zastępował.
Nachyliła się nad swoją szklanką, upijając z niej kolejnego łyka. Miała niezmierną chęć odwrócić się i poszukać wzrokiem Nary, chociaż niekoniecznie chciała widzieć go w towarzystwie Risou. Z jej opisu wynikało, że w życiu nie mogłyby się polubić. Czegoś od braku godności Temari nie cierpiała bardziej - wywyższania się przez swoje pieprzone pochodzenie. Nie klan, ani stan konta pokazywał, jak wartościowi są ludzie, a ich zachowanie.


***



Chciał do niej podejść, ruszyć się z miejsca, odezwać się - cokolwiek, jednak zanim zdołał coś zrobić, Risou pociągnęła go w stronę kanap. Zaklął, kompletnie nie słuchając tego, co ma do powiedzenia. W zamian za to, dostrzegł, jak Temari rusza się z miejsca i z gracją udaje się w stronę baru.
Dopiero teraz mógł dokładnie ocenić jej wygląd. Założyła czerwoną, obcisłą sukienkę bez ramiączek. Sięgała ona nieco nad kolana, ale nie była specjalnie krótka. W talii owinęła się czarnym pasem ze srebrną klamrą, który tylko pogłębiał optycznie wcięcie w niej. Do wszystkiego dobrała wysokie, czarne koturny bez palców i ciekawe, srebrne kolczyki. Najpóźniej spojrzał na jej twarz. Jej zielone tęczówki błyszczały w świetle rzucanym przez kulę dyskotekową, zaś rozpuszczone włosy lekko powiewały w miarę jej kolejnych kroków. Zacisnął dłoń z niedowierzenia. Czy to właśnie na to kazał czekać mu ojciec? Aż zacznie "interesować się dziewczynami"? Fakt, zabawiał się już z niejedną, ale nigdy nie czuł czegoś takiego na widok którejkolwiek z nich. Temari była przepiękna. Mąciła mu w głowie, czy tego chciał, czy nie.
Zniknęła mu momentalnie z oczu, kiedy przeciskała się przez tłum szalejący na parkiecie. Zaklął, domyślając się, że prawdopodobnie ruszyła do baru całkiem sama, a on tymczasem stał tutaj jak osioł, pozwalając, by jakiś koleś mógł się do niej spokojnie dowalić. Niedoczekanie.
- Shikamaru, jesteś jakiś nieswój. Gdzie ty tak ciągle patrzysz? - Zapytała niepewnie Risou, podążając za jego spojrzeniem. Temari już nie było, więc nie mogła się domyślić. - Rozumiem, chcesz potańczyć! - Krzyknęła, zszokowana swoim głupim odkryciem.
Posłał jej pełne politowania spojrzenie, choć chyba nie zwróciła na to większej uwagi.
- Nie idźcie jeszcze, dopiero dołączyliście.. - odezwała się nieśmiało Shiho, natychmiast zakrywając dłonią rumieniec. Shikamaru przyzwyczaił się, że zawsze reaguje na niego w ten sposób, ale Risou najwyraźniej ten obrót spraw nie odpowiadał.
- Masz rację, mamy całą noc do tańczenia - odparła słodko, łapiąc jego dłoń i ciągnąc w kierunku pustej kanapy. Czuł się przez chwilę jak jej miś przytulanka, który nie potrafił jasno oznajmić kobiecie, iż nie on ją tutaj zaprosił.
- Nie wiedziałam, że ciebie i Shikamaru też coś łączy - odezwała się nagle Fuyu, wtulając głowę w kark Nejiego. Członek klanu Hyuuga posłał Narze spojrzenie pełne zrezygnowania, ale słowem się nie odezwał. No cóż, trudno. Akurat Shikamaru znał powody, dla których Neji spotykał się z tą nadzwyczaj tępą istotą, ale obiecał nikomu ich nie zdradzać. I, był pewny jednego - nie był to bynajmniej związek oparty na miłości. Chyba, że jednostronnej. Ale, układ był całkiem niezły, skoro oboje mogli korzystać dzięki temu z przyjemności fizycznych. Fuyu rozpowiadała wszystkim, jak to bardzo Neji jej nie kocha, ale Shikamaru widział w tym drugie dno. Każdy coś miał - Fushigi faceta z dobrego klanu, w którym była zakochana, a także, którym mogła się chwalić - Hyuuga zaś osobę, która pomagała mu jakoś w sposób fizyczny, ale stała się również odskocznią.
- Właściwie.. my.. - plątała się Risou, posyłając mu kokieteryjne spojrzenie. Nara zdążył się już przekonać, że kobieta nie jest nieśmiałą dziewczynką, a jak sama w kółko powtarzała - wyzwoloną kobietą otwartą na nowe doświadczenia. Brunet, zupełnie jakby dopiero w tej chwili zdał sobie sprawę z tego, o czym rozmawiają przyjaciółki, więc postanowił się zreflektować.
- Nie jesteśmy razem. Przyjaźnimy się.
Widział, jak głęboko niezadowoloną minę miała Warui, ale usłyszał też głębokie odetchnięcie Shiho, która najwyraźniej poczuła dzięki temu ulgę. Podrapał się po głowie, nie mając siły na te babskie przepychanki, tym bardziej, że to on miał być liną w tej zabawie. Obrócił głowę, ponownie podążając spojrzeniem gdzieś w kierunku baru i uznał, że dłużej nie wytrzyma.
- Zaraz wracam - mruknął, puszczając dłoń czarnowłosej, która już ciągnęła go na kanapę. Z trudem przepchnął się przez tłum tańczących, aż dostrzegł ją. Siedziała przy barze i zawzięcie rozmawiała o czymś z Kibą, śmiejąc się przy tym do rozpuku. Zmarszczył brwi, biorąc tyłek w troki i ruszając w jej kierunku.
- Wyglądasz obłędnie - wyszeptał wprost do jej ucha, kiedy Inuzuka w końcu się oddalił. Wzdrygnęła się, jednak nawet nie raczyła na niego spojrzeć. Czyżby była zła?
Przysiadł się na wysokie krzesełko, tuż obok niej i podparł głowę na dłoni, bez skrępowania patrząc na jej piękną twarz. Zaciskała zęby, więc musiała być albo zła, albo zmartwiona.
- Mhm, a jak wygląda Shiho? - Zapytała, przygryzając delikatnie dolną wargę. - Przedstawisz mi ją?
Nie zrozumiał. Całkowicie poważnie, nie miał zielonego pojęcia, o co jej w tej chwili chodzi. Jaki niby, Shiho ma związek z całą tą imprezą, czy ich dwójką?
- Czemu mam ci ją przedstawiać?
- Fakt, jak mogłam się tak pomylić - machnęła niedbale ręką, teraz przenosząc swoje spojrzenie na niego. Z bliska wyglądała jeszcze bardziej uroczo, choć z jej niesamowitych, zielonych tęczówek, właśnie ciskały gromy. - Dzisiaj masz już nową partnerkę, więc przedstaw mi Risou.
Uniósł niepewnie brew. W pierwszym momencie, nadal nie miał pojęcia o co jej chodzi, ale po głębszym namyśle - dotarło do niego. Uniósł kącik ust w niegrzecznym uśmiechu.
- Jesteś zazdrosna? - Mruknął podejrzliwie, nadal nie spuszczając z niej wzroku. Nabrała do ust powietrza, przez co jej policzki zrobiły się wyjątkowo pucołowate. I słodkie, przy okazji. - Nic mnie nie łączy ani z jedną, ani z drugą.
Parsknęła śmiechem, po czym wzięła do ust rurkę. Wypiła sporą część swojego trunku, nim cokolwiek mu odpowiedziała. Odstawiła szklankę, nie zaszczycając go nawet swoim spojrzeniem.
- Tak mnie to obchodzi, że zaraz zemdleję - burknęła, wywracając teatralnie oczami. A jednak, była wyraźnie wściekła.
- W takim razie nie rozumiem, gdzie widzisz problem.
Prychnęła, niczym rozzłoszczona kotka.
- Świetnie, to idź się nad tym zastanów gdzie indziej, a jak będziesz miał odpowiedź, to daj znać. - Warknęła, ponownie upijając łyk swojego drinka. Skrzyżował ręce na torsie. Nie, takiej kobiety nie spotkał jeszcze nigdy w swoim osiemnastoletnim życiu. Nawet jego matkę dało się zrozumieć szybciej, a to wcale nie było takie łatwe zadanie. Wszystko wydawało się być między nimi w porządku, a momentalnie - ona przychodzi na imprezę i odstawia jakieś nędzne szopki. Może by się tym przejął, gdyby bardzo mu zależało, ale w takiej sytuacji, sama zdecydowała.
- Chciałem przyjść tutaj z tobą. Nikogo innego nie zapraszałem. To ty dzwoniłaś i mówiłaś, że sama trafisz na imprezę. Idąc tutaj, natknąłem się na Risou, więc przyszliśmy razem. - Wyjaśnił spokojnie, chcąc zsunąć się z krzesełka i po prostu iść, ale nie mógł. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa. - Zachowujesz się jak dziecko, a rzekomo jesteś ode mnie rok starsza.
Uderzyła pięścią w blat baru, przesuwając swoje tęczówki w jego stronę. Jeśli pięć minut temu uważał, że była wściekła, to teraz wydawało mu się, że chętnie wysadziłaby dom Uzumakiego - z nim włącznie - w powietrze.
- Ja zachowuję się jak dziecko, idioto?! - Zaciskała palce w dłoni tak mocno, że kątem oka dostrzegł, że nie dochodzi do nich krew. - W takim razie, ty nadal powinieneś siedzieć w domu i srać w pieluchy! To, że natknąłeś się na Risou mogłabym zrozumieć, ale to nędzna wymówka. Łazisz tutaj za nią jak pies, Shikamaru. Ponadto, z tego co słyszłam, na osiemnastce Ino też działy się ciekawe rzeczy. - Widać było, że zaraz pożałowała swoich słów. Widocznie w zamiarach miała torturowanie go, aż sam jakimś boskim cudem do tego dojdzie, co pewnie nigdy by się nie stało.
- Chodzi ci o to, że się z nią całowałem? Nie byliśmy wtedy razem, wciąż nie jesteśmy, dlaczego mam się pilnować? Jesteś paranoiczką. - Pokręcił głową, chociaż wiedział, że tym słowem zaszedł już za daleko. Zaklął w myślach. Nie chciał powiedzieć nic, co mogłoby ją urazić, ale definitywnie przesadzała.
- Nie jesteśmy i nie będziemy - stwierdziła nad wyraz spokojnie, odwracając głowę w drugą stronę. - Kompletnie nic nie zrozumiałeś, Nara. Zaprosiłeś mnie tu, bo chciałeś mieć się z kim pobawić przez jeden wieczór, a skoro niedługo wracam do Suny, to byłoby idealne wyjście. Grubo się pomyliłeś. A teraz, racz zejść mi z oczu. - Jej ton był równie wyważony, co oschły. Mówiła to wszystko z takim chłodem, że przez chwilę naprawdę poczuł się nieswojo. Sam nie wiedział, czy to przez jej ton, czy te chore słowa. Jak w ogóle mogła tak pomyśleć?
- Źle mnie oceniasz.
- Przeciwnie, oceniam cię bardzo obiektywnie. Nie jesteś jak wszyscy faceci - zapewniła, powracając wzrokiem do jego ciemnych tęczówek. Uśmiechnęła się delikatnie, choć teraz już nic z tego nie rozumiał. - Jesteś gorszy niż wszyscy - zakończyła.
Dosłownie wmurowało go w krzesło. Starał się być wyjątkowo miły, zrobić wszystko tak, jak być powinno. Rzeczywiście, do tej pory coś w tej kobiecie go intrygowało. Jednakże, swoją niezwykłą gracją i delikatnością skutecznie go odstraszyła.
- Ależ wy zasępieni, ktoś umarł? - Rzucił Kiba, szczerząc się zza drugiej strony baru. Postawił przed nimi tacę z pięcioma drinkami, wciąż przyglądając się Temari. Cisza panowała jeszcze kilkanaście sekund, aż blondynka westchnęła.
- Mojito było niezłe, a ten twój specjał? Jak się nazywa? - Zapytała, kompletnie lekceważąc to, że Nara nadal przy niej siedział. Posyłała Kibie kokieteryjnie spojrzenia, chcąc najwyraźniej, zrobić mu na złość.
Inuzyka na chwilę odsunął się od blatu, zmieniając muzykę. Tym razem z głośników poleciał Sean Paul ft Keyshia Cole -  Give It Up To Me. Bez zapowiedzi przeskoczył przez bar, zatrzymując się tuż obok blondynki, która wyglądała na delikatnie zdziwioną.
- Nazwę to imieniem pięknej kunoichi, jeśli tylko zgodzi się ze mną zatańczyć - obiecał, poruszając znacząco brwiami i wyciągając w jej stronę dłoń. Zaśmiała się w taki sposób, do którego dzisiejszej nocy chciał ją doprowadzić właśnie Shikamaru.
- To się nazywa szantaż - oznajmiła, kładąc mu swoją delikatną dłoń na ręce. - Ale, drink "Temari" brzmi nieźle, więc zaryzykuję - dodała, a Inuzyka porwał ją na parkiet. Shika przez chwilę wpatrywał się temu otępiały, po czym zacisnął dłoń na szklance, z której przed chwilą piła kobieta. Niespodziewanie, nawet dla samego siebie - rzucił nią w kąt kuchni, kląc w duchu na Kibę. Nie obchodziło go, że ktoś może na to wpaść. Teraz ta impreza nabrała dla niego nowego sensu - chciał się upić i dobrze zabawić. Koniec z hamowaniem się dla dziewczyny, która ostatecznie traktuje go jak śmiecia.

***




Już po kilkunastu sekundach tańca z Kibą musiała przyznać, że chłopak potrafił się ruszać. Bardzo szybko znaleźli wspólny rytm i wywijali na parkiecie, nie przejmując się nikim i niczym. Temari bardzo często imprezowała w Sunie razem z Kankurou i mogła śmiało stwierdzić, że to tam nauczyła się nie tylko tańczyć, ale również ogólnie bawić.
Nawet nie spostrzegła, kiedy wokół nich utworzyło się niewielkie koło, a każdy jego członek bił im brawo. Nie przejęła się tym zbytnio, pozwalając, by Inuzuka położył dłonie na jej talii, kiedy stała do niego odwrócona tyłem. Mało tego, zaczęła zgrabnie poruszać biodrami, śmiejąc się przy tym w najlepsze. Właściciel Akamaru był niesamowicie zboczonym facetem, który co chwila rzucał w jej stronę sprośne uwagi, aczkolwiek nie przekraczał granicy. Wiedziała, że robił to w żartach i to właśnie dlatego wciąż nie dostał w twarz.
- W porządku, chodź ze mną do dziewczyn - mruknęła, kiedy tylko piosenka się skończyła. Jednak przez to, że DJ'a nie było przy sprzęcie, zaczęła natychmiast lecieć od nowa.
- Pójdę po drinki i do was dołączę - obiecał, unosząc kąciki ust w szerokim uśmiechu. Pokiwała głową i bez zbędnych ceregieli, wyminęła fanów ich tańca i ruszyła w stronę koleżanek. Już z daleka dostrzegła, że jakiś chłopak obejmuje ramieniem Sakurę. Co gorsza jednak, choć kolejny mężczyzna, który dosiadł się do Tenten był odwrócony tyłem, nie miała wątpliwości, kto to taki.
- Widzę, że Naruto wpuścił nawet najniższe warstwy społeczne - rzuciła złośliwie w stronę Sukimy, stając pomiędzy obiema kanapami. Odrzuciła włosy na plecy, po czym skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie bądź taka - warknęła ostro Tenten. Temari dopiero teraz dostrzegła, że dała się objąć w talii temu dilerowi, co ani trochę jej się nie spodobało. Przez chwilę lustrowała kolesia wzrokiem. Trochę się zmienił od czasów egzaminu na chuunina - pamiętała doskonale, że był pierwszą osobą, która dała się złapać na ściąganiu pięć razy. Teraz był wyższy i lepiej zbudowany, choć brązowe włosy wciąż sterczały mu na wszystkie strony. Miał ciemne, nieprzeniknione oczy i bardziej wyraziste rysy twarzy. Zaraz potem przeniosła wzrok na Idate. Poznała go kiedyś w kraju herbaty, gdy wyruszała tam na misję, by przekazać jego rodzinie jakieś ważne zwoje. Również nieco się zmienił. Poza tym, że zmężniał, niebywale wyprzystojniał. Włosy wciąż miał związane w końską kitę z tyłu głowy. Jego spojrzenie wzbudziło u niej pozytywne emocje, zaś szeroki, tryskający bielą uśmiech zarażał samym swoim jestestwem.
- Przyniosłem drinki - krzyknął z oddali Kiba, idąc pośpiesznie w ich stronę. - Ledwo ją rozruszałem, a już ją wkurzyliście? - Westchnął, stawiając tacę na stoliku. Zaraz potem podał mi jedną ze szklanek, uśmiechając się zachęcająco.
- Wydaje ci się. Fajnie cię znowu widzieć, Idate - kiwnęła mu głową na powitanie, dopiero teraz wyrywając się z zamyślenia. - Ciebie już mniej, ale obiecałam Tenten, że dam ci szansę - wzruszyła ramionami, posyłając w stronę Sukimy obojętne spojrzenie. Upiła nieco ze swojego drinka, dokładnie analizując jego smak. Wydawało jej się, że dodał do niego odrobinę whisky i sake, ale również szczyptę mięty, może nieco soku wiśniowego. W każdym razie, dawało to wyjątkowo zadowalający efekt.
- Rozmawiałem z Tenten. Świetnie, że dasz mi szansę, bo koszmarnie mnie oceniasz.
Uniosła brwi, nawet tego nie komentując.
- Temari, co? Ile czasu się nie widzieliśmy, moja droga? - usłyszała rozbawionego Idate, który uniósł dłoń w powitalnym geście. Nie ma co, szybko ją poznał. Zaryzykowałaby stwierdzenie, że chce rzucić jakimś komplementem na temat jej wyglądu, jednak bał się wyraźnie reakcji Sakury.
- Jesteś moją mistrzynią - wrzasnęła Ino, ciesząc się w najlepsze. - Kiedy poszłaś do baru, Shikamaru nie odrywał od ciebie wzroku. Zostawił Risou, żeby do ciebie pójść. Zauważyła, że coś jest nie tak i polazła za nim, ale gdy zobaczyła, że rozmawiacie, wyglądała na wściekłą. Potem, jak olałaś Shikę dla Kiby.. - nie chciała przerywać Yamanace, ale prawie jęknęła. Tak to było widać? - No, więc jak już wrócił, Risou była wyraźnie uhahana, ale mogę się założyć, że ma cię na celowniku! - Prawdopodobnie przegapiła jakiś kawałek z tego, co mówiła Ino, ale specjalnie się tym nie przejęła. Ogólny sens bardzo dobrze do niej dotarł.
- Świetnie. Nie mogę się doczekać konfrontacji - uśmiechnęła się ironicznie, zerkając przez ramię w stronę kanap. Siedziała tam teraz większość ludzi, a Warui była niewątpliwie w centrum zainteresowania. Przestała na chwilę uczestniczyć w rozmowie tej niewielkiej grupki, wytężając słuch, by usłyszeć Risou.
- Zaraz wymyślę jakąś grę, królowa imprezy nie może pozwolić, by atmosfera podupadła.
- Czy przypadkiem nie Ino jest królową?
- A, wygląda na to, żeby była w centrum zainteresowania? Oczywiście, że nie jest. Nie dorównała mi i nigdy nie dorówna, niezależnie od tego co powie i tak tlenione kłaki będzie miała. Niektórzy po prostu rodzą się z tym czymś, czego nie mają inni.
Potem słyszała już tylko głośny śmiech tej zdziry, kręcąc z rozbawieniem głową. No proszę, więc potrafiła obrażać kogoś za plecami, tak?
- Temari, tutaj ziemia, mówimy do ciebie! - usłyszała zbluwersowaną Tenten, która patrzyła właśnie w jej stronę. Wątpiła, by chodziło o coś istotnego, więc od razu przeszła od rzeczy.
- Ino? Dlaczego pozwalasz, żeby ta dziwka nadawała na ciebie za plecami? - zapytała bezpośrednio, kierując swoje spojrzenie na Yamanakę. Kobieta prawie zakrztusiła się drinkiem, słysząc te słowa.
- Nadawała na mnie?
- Przed chwilą. Powiedziała, że masz tlenione kłaki i nigdy jej nie dorównasz. Ah tak, powiedziała też, że ona urodziła się czymś, czego ci brakuje - wyjaśniła.
- Jeśli tym tajemniczym czymś jest umiejętność dawania dupy każdemu napotkanemu facetowi, to ma całkowitą rację - warknęła, podnosząc się do pozycji stojącej. Wszyscy popatrzyli na nią z przestrachem w oczach, bo wyglądała, jakby zaraz miała kogoś zamordować. Ba, może właśnie snuła takie plany. - Ja jej kurwa pokażę tlenione kłaki, nigdy więcej nie wyjdzie z domu ze wstydu, nie wspominając o imprezach. Przesadziła. Chodźcie, idziemy, zabiorę jej blask reflektorów - rzuciła chłodno, ruszając pewnie w stronę kanap. Kiedy reszta siedząca przy stole odprowadzała ją wzrokiem, Kiba zaczął chichotać.
- Jesteś niemożliwa, Temari - mruknął mi do ucha, obejmując w pasie i ciągnąc ku kanapom. Za nimi skierowała się również reszta, a dziewczyny wyglądały na nastawione bojowo. - Wiesz, jak sprowokować aferę - dodał cicho, choć nie podobało jej się to, że mocniej zacisnął dłoń na jej talii. Mimo wszystko, nic nie powiedziała - uznała, że musi dopiec Shikamaru, który właśnie siedział koło Warui.
- Nie chodzi o aferę, a o godność kunoichi. Niech pokażą, kto rzeczywiście jest lepszy. Niech Risou zobaczy, gdzie jest jej miejsce w szeregu, gdy Ino jest w formie - parsknęła śmiechem. - Poza tym, chętnie pomogę jej w uświadamianiu tych popierdółek.
Zobaczyła tylko cień uśmiechu, przebiegający po jego twarzy.
Zaraz znaleźli się przy reszcie, jednak wzrok wszystkich był obecnie skierowany na Yamanakę, która z oburzeniem podeszła do siedzącej obok Nary Warui. Prawie, bo właśnie ten mężczyzna zamiast przyglądać się kłótni, która właśnie się rozpoczęła - wbijał tępo wzrok w rękę Kiby, którą mężczyzna obejmował ją w talii. Widziała też, jak zaciska dłoń na butelce od piwa. Miała ogromną ochotę posłać mu pełen satysfakcji uśmiech, ale udała, że w ogóle go nie widzi. Utkwiła tymczasem wzrok w kobietach.
- Gówno mnie obchodzi, że jesteś córeczką lorda feudalnego. Pokazujesz tylko, jak tępe potrafią być istoty, którym całe życie jest potrzebna ochrona. NASZA ochrona - Yamanaka dała wyraźny nacisk na pierwsze słowo, utrzymując w miarę spokojny ton.
- O nic się nie proszę - odparła obojętnie Warui. - Nie denerwuj się tylko dlatego, że jestem od ciebie lepsza, Ino. Już dawno przestałaś być najpopularniejszą dziewczyną w wiosce.
- Ile razy dziennie to sobie wmawiasz? - zapytała z rozbawieniem, ruszając dwa kroki w przód. Była odrobinę wyższa od swojej rywalki, więc patrzyła na nią nieco z góry. - Albo lepiej, do jakich sposobów się uciekasz by wszyscy myśleli, że masz to czego chcesz?
Warui była tym pytaniem dość zdezorientowana.
- Sprostuj.
- Zacznijmy od tego, że ja urodziłam się z dwoma rzeczami, których tobie zabrakło. Nazywają się kolejno "uroda" i "mózg" - wykrzywiła usta w kpiącym uśmiechu, krzyżując ręce na piersiach. Była niesamowicie pewna siebie. - Chciałaś, żeby wszyscy myśleli, że przyszłaś tu z Shikamaru. Macie bzika na jego punkcie, ty w szczególności. Dał kosza wam wszystkim, z tobą włącznie. Ale, to nie koniec rewelacji. - Westchnęła teatralnie, unosząc dłonie w bezradnym geście. Temari zrozumiała, jaka bomba szykuje się teraz i wcale nie podobało jej się to, że zaraz wszyscy wbiją w nią swoje spojrzenia i zaczną plotkować.
- Wcale nie mówię o tym, że to żałosne czekać na kogoś przy drodze, byleby tylko wejść z nim na imprezę w tym samym czasie. Po prostu, powinnaś podziękować Temari. Gdyby nie spławiła Shikamaru, przyszliby tutaj razem.
Wszystko, poza muzyką lecącą z głośników, momentalnie ucichło. Kunoichi z Suny zagryzła z niepokojem wargę, widząc otępiała minę Warui. Tymi słowami Ino wygrała nie tylko konfrontację, ale pewność, że teraz No Sabaku zyskała w Konosze potencjalnego wroga.



*********************************************************

Odzyskałam komputer! ;)

To zacznijmy od tego, ze z góry chciałam zaznaczyć, że odbieganie od kanonu co do niektórych spraw jest zamierzone, mówiłam, że chcę połączyć świat Naruto z czasami teraźniejszymi ;) Przynajmniej trochę.

Pierwszy dzień szkoły, Boże czemu?

Ronny, oczywiście, że powinnaś pisać! Widziałam twojego bloga wcześniej, natknęłam się na niego zanim jeszcze założyłam ten ;D I jest naprawdę w porządku, każdy blog o shikatema jest w porządku ;) Co do tytułów, chyba lubimy obie Coelho ;)

Zakręcona, możesz mnie udusić, ale który blog jest twój? :D http://showmethesweetdream.blogspot.com, prawda? Tylko ten? :D

Cashmire - ave, też mnie denerwuje robienie z Sakury tej złej. Nic do niej nie mam, przestała być irytująca w shippuudenie ;> Boję się tylko, że możecie mnie zabić za to, że jestem zarówno fanką sasusaku, narusaku i naruhiny. I nie wiem jak się to skończy. oO

Kiniuś, masz bloga o shikatema, którego jeszcze nie widziałam. Karygodne. Biorę się za nadrabianie (;

BlackEmi - nie wiesz jak się cieszę, że po takim czasie cię znalazłam ;) I zdecydowanie nie przerosłam, też piszesz jeszcze lepiej niż kiedyś :D

To, do usłyszenia! ;)

12 komentarzy:

  1. Boskie, a jak Tem spławiła Shikamaru świetne. Kankuro i Hana, tego to jeszcze nie widziałam. Fajny pomysł. Bardzo mi się podobają w jaki sposób piszesz dialogi i opisy, nie są takie sztywne jak nie które. Nieźle jej Ino dogadała. Po prostu brak mi słów. Właściwie, twój blog jest chyba jednym z najlepszych o ShikaTema. Znam wiele, fajnych, ale tam są jako postacie drugoplanowe.
    Serio czytałaś to coś beznadziejnego co nazywało się prologiem? A tak serio, blog jest przeniesiony, na http://opowiadania-ronie.blogspot.com/. Narazie, nic tam nie ma, bo chce jeszcze raz napisać, prolog, bo tamten był beznadziejny. Pisać, nie przestane, jednak nie wiem, czy zajde kiedyś tak daleko jak ty, w tym. Możliwe, często używam jego cytatów. Moim zdaniem powinaś, zrobić SasuSaku i NaruHina, ale to moje zdanie. Czekam na nexa i cieszę, się że odzyskałaś kompa. Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Cię po prostu! Piszesz długie notki i podczas, gdy czytając takie giganty na innych blogach po pewnm czasie się nudzę, każde twoje słówko czytam z zapartym tchem i nim się zdąrzę zorientować jest już koniec :) Wykeowałaś wspaniałe postaci. Temari jest po rpostu idealna, dokładnie taka jaka być powinna. Nie da sobie w kaszę dmuchać i bynajmniej nie jest niewinną dziewuszką, a PRAWDZIWIE wyzwoloną kobietą :) Relacja jaką budujesz między nią a Shikamaru... Słowa nie wyrażą jak bardzo jestem zachwycona! Czekam na next'a :)
    I, nie mogłabym cię zabić, bo po pierwsze kto by wtedy kontynuuował to cudo ^^, a po drugie nie mam za co, nie trudno jest się pogubić :)
    prowadzę dwa opowiadania. Show Me The Sweet Dream jest opowiadanie fantasy, każdy szcegół został wymyślony przeze mnie, postaci, wszystko.
    Prowadzę też bloga ShikaTema na onecie. http://shikamaru--temari.blog.onet.pl/
    Mój tamtejszy nick to Maruchiina, więc naprawdę, nie łatwo spamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no Temari opisałaś super :D Shike też a Ino w tym rozdziale niezła :DD pisz dalej pisz! A ja będę czekać :D Sakura zła nie jest tylko no można mieć takie odczucie w Naruto w shippuudenie jest lepsza. Nie ma już takiej obsesji na punkcie Sasuke więc może dlatego?
    NaruSaku? Dobra rób co chcesz bo ja wiem, że i tak to będzie wspaniałe i tak :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ogarniam blogspota i pisze ten komentarz czwarty raz, więc wybacz, że będzie krótki.

    Kankuro i Temari= genialnie. Na "PPP" padłam.
    Impreza opisana naprawdę świetnie. O dziwo piosenki świetnie się komponowały w tekst i nadawały mu taki imprezowy nastrój(i przypomniały mi, ze wolałabym iść potańczyć niż do szkoły). Risou i spółka- dziewczyny dowalcie im bo oszaleję! Po raz kolejny nie mogę uwierzyć w to jak świetnie wykreowałaś Temari. No i jestem ciekawa jak to mieszanie alkoholu przez Temari się skończy.

    Co do paringów to ja kocham sasusaku, uważam, że mają niesamowitą chemię, ale przeżyję, jeśli nie będą razem. ShikaTema przede wszystkim! (;

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste,aj zajebiste :D Czytam twojego bloga z wielkim podekscytowaniem,fenomenalnie oddajesz uczucia,emocje i charakter bohaterów.Akcja jest super ciekawa,szczególnie ta końcówka <3
    Strasznie mnie ciekawi co Temari zrobi w tej sytuacji,oby dopiekła tej Warui ^^
    Bardzo podoba mi się jak wykreowałaś Temari,jest poprostu mistrzowska.Twój blog musi stać się popularniejszy bo bezsprzecznie MASZ TALENT do pisania.

    Też prowadzę bloga o ShikaTema,chociaż jak go porównać do twojego to jest niczym XDD Jakbyś chciała zajrzeć to adres to http://shikamaru-temari-ai.blogspot.com

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału,mam nadzieję,że szybko go dodasz bo nie wytrzymam,strasznie jestem ciekawa co dalej.:D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Może pisze lepiej, ale gorzej jest z moją weną. Pomysły zwiały gdzie pieprz rośnie, a ja nie mam siły ich gonić. Skurczybyki... Notka cudna, a jej długość... cóż, tylko pozazdrościć, moje notki to 1/3 jak nie mniej, tego co napisałaś... No i jeszcze szkoła, przepraszam, ale to przez nią nie miałam kiedy skomentować posta, ale już jest lepiej i dzisiaj siadam i biorę się za pisanie, bo aż mnie palce świerzbią... Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, ponieważ zgłosiłaś się do mnie do oceny, postanowiłam zajrzeć na Twojego bloga i niestety odnotowałam złamanie regulaminu:
    5. Aby Twój blog został poddany ocenie, należy opublikować co najmniej cztery posty. Nie zalicza się różnorakich informacji, oraz notki powitalnej.
    Ponieważ jesteś trzecia w kolejce mogę się wstrzymać z odrzuceniem bloga do momentu, aż zacznę go oceniać. Jeśli do tego czasu ukaże się nowy rozdział, to ocenię Twojego bloga, jeśli nie - niestety będę musiała odrzucić zgłoszenie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam regulamin, bez obaw. :) Oczywiście, że się ukaże, ponieważ zamierzam dodać rozdział już jutro wieczorem :) Sądziłam, że na pewno nie ocenisz trzech osób w jeden dzień, dlatego też zgłosiłam się nieco wcześniej.

      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  8. Świetny, chociaż po imprezie spodziewałam się więcej. Jakoś mam wrażenie, ze jest za malo akcji. No cóż - Twoje opowiadanie. :) Znowu pochwalękiem, ze umiesz pisać. Lecę czytać dalej
    ( http://naruto-wiezi-historia.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj,
    z wielką przykrością informuję Cię, byłam zmuszona odmówić oceny Twojego bloga. Jednocześnie przeniosłam go do wolnej kolejki... Wyjaśnienie sytuacji znajdziesz na krytyka-dla-odwaznych.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. uchhhh ale ja nie cierpie takich dziewczyn jak ta Rosouu ;x od razu by w ryj dostała xD
    ogólnie super! :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ah ci faceci i ich wewnętrzne rozterki xd
    Kurde, tego jest tak dużo, że aż nie wiem, od czego zacząć. Wspominałam już coś, że blog jest świetny? Jeśli tak, to pozwól, że się powtórzę.
    Ino zyskała dziś w moich oczach. Za wymiana zdań była bardzo interesująca, aczkolwiek czekałam na typowgo "liścia".
    Te zagrniania między Shikamaru a Temari, no cudowne ;3 Nawet umiejętnie wkręciłaś w to wszystko Kibę *.*
    To ja lecę dalej ;3

    OdpowiedzUsuń