poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 2: Namicafe.

Miała właśnie taką minę, jakiej oczekiwał. Musiał powstrzymywać się, żeby nie parsknąć śmiechem i nie dostać w pysk już na starcie. Temari była... specyficzną kobietą, żeby nie powiedzieć - wyjątkową. Dokładnie zlustrował ją wzrokiem, wodząc oczami z góry do dołu i na odwrót po kilka razy. Wyglądała zjawiskowo, choć akurat u niej to nie nowość. Miała na sobie obcisłą, fioletową bokserkę i tego samego koloru szorty. Czarny pas, który przewiązała sobie w talii łączył całość tak, że strój wyglądał jak kombinezon. Niebieska klamra na jego środku, pasowała do koloru butów i ochraniacza, czego ciężko było nie zauważyć. Musiał stwierdzić, że dobrała wszystko idealnie, choć pewnie nie poświęciła temu zbyt wiele czasu.
Ino, Chouji i bracia dziewczyny najwyraźniej wyczuli to napięcie, jakie wytworzyło się tuż po ich przywitaniu. Stąd kobieta porwała Gaarę, zagadując go najróżniejszymi pytaniami o posadę Kazekage, z kolei Chouji zaproponował Kankurou, że oprowadzi go po tutejszych restauracjach. Shikamaru sam nie wiedział, czy lalkarz poszedł z nim bo był głodny, czy raczej dlatego, że chciał zmyć się jak najszybciej. Ostatecznie zostali tylko we dwójkę, nie ruszając się z miejsc nawet na chwilę.
- Uświadom mnie, jakim cudem ilekroć tutaj jestem, to muszę trafić właśnie na ciebie? - Zapytała ponuro, ruszając w końcu kilka kroków do przodu. Posłał jej zadziorny uśmiech, wzruszając niby-to-bezradni​e ramionami.
- To się nazywa przeznaczenie. - Oznajmił, słysząc od razu jej głośne prychnięcie. Uwielbiał się z nią drażnić i wyjątkowo, był w stanie przezwyciężyć swoje lenistwo. Wyminęła go dumnie, idąc przodem, więc westchnął i ruszył za nią. Po chwili szedł już obok, choć kobieta nie była skora do rozmowy. W takich sytuacjach mówi się: trudno, po czym bierze się sprawy we własne ręce.
- Postanowiłaś zmienić taktykę? No wiesz, z szczekającej wilczycy zamienić się w potulną kotkę? - Zapytał z rozbawieniem, chowając obie ręce do kieszeni. Podsumowując to wszystko, całą jego niechęć i nadzieję, że to nie z nią będzie się musiał spotkać - ostatecznie podobał mu się ten rozwój sytuacji.
- Koty nie są potulne, ignorancie. Poza tym, nie uczyli cię nigdy, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem? - Warknęła, posyłając mu mordercze spojrzenie. Widział po niej, że jakoś nie ma specjalnej ochoty na rozmowę, ale co z tego? W sumie go to obeszło, bo nie miał zamiaru się poddać.
- Nie lubię się stosować do norm społecznych. - Odburknął, przyśpieszając nieco, by dorównać dziewczynie kroku. Uniósł na nią swój wzrok, jakby chcąc odgadnąć, skąd w niej tyle złości. - Zjemy coś?
- Nie pójdę na randkę z kimś takim jak ty.
- Nie pochlebiaj sobie, to nie randka.
Prychnęła.
- Więc? Co zjemy i gdzie? - Ponownie przeniosła na niego swój wzrok i wyraźnie widział, że nie jest już tak wściekła jak wcześniej. Wzruszył ramionami, wyciągając dłoń z kieszeni i drapiąc się po głowie.
- Pójdziemy po ramen na wynos, a potem pokażę ci pewne miejsce. Wchodzisz, czy tchórzysz? - Zapytał, cmokając cicho. Wiedział, że akurat przez te ostatnie trzy słowa, blondynka z pewnością przystanie na jego propozycję. Do każdej kobiety można jakoś dojść, trzeba tylko wcześniej mieć jakiś plan działania.
- Nie boję się niczego, więc stoi. Tylko bez niepotrzebnych gestów, bo dostaniesz w pysk.
Uśmiechnął się z nonszelancko, unosząc ręce ku górze w obronnym geście. Ten dzień może jednak być całkiem ciekawy.

***

Już po krótkim czasie pożałowała, że zgodziła się na ten pożal się boże pseudo-piknik. Nigdy nie spotkała bardziej denerwującego faceta, nigdy. Leniwy ignorant, ze zbyt negatywnym podejściem do życia. Jakby tego wszystkiego było mało, był zdecydowanie zbyt przystojny. Nie, żeby jej również się podobał, ale lubiła być obiektywna. Co nie znaczy, że brunet kiedykolwiek usłyszy to z jej ust.
- Czy ty kiedykolwiek wytrzymałaś bez wściekania się, chociażby pięć minut? - Mruknął pod nosem, jednak póki co miała świetny słuch. Rzuciła mu pogardliwe spojrzenie, dumnie wypinając pierś do przodu. Nie, żeby musiała się z nim kłócić, ale czuła taką wewnętrzną potrzebę.
- Pewnie, zawsze jestem oazą spokoju, kiedy tylko nie ma cię w pobliżu.
Parsknął śmiechem.
- Ta, oazą. Pierdolonym, zajebiście wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jebanego jeziora.
Zacisnęła dłoń w pięść, jednak nie zareagowała krzykiem. Gdyby teraz znowu wszczęła awanturę, mógłby poprzeć swoje słowa argumentami. A, gdyby z kolei była spokojna, nie tylko głęboko by go zirytowała, ale również poczuła dziką satysfakcję.
- Otóż to - odparła. - Więc kiedy dojdziemy do tego twojego świetnego miejsca? - Przeniosła na niego zaciekawione spojrzenie. Chcąc nie chcąc, grymas na jego twarzy ani trochę się nie zmienił. Zero irytacji. Był po prostu zbyt leniwy, żeby się denerwować. Trzymał w swoich dłoniach dwa pudełka z ramenem, upierając się, że są za gorące, by mogła je nieść kobieta. Właściwie dlatego nieco się posprzeczali, ona i jej feministyczne poglądy.
- Jesteś strasznie niecierpliwa, ale się doczekałaś. Zaraz będziemy - obiecał, nie zatrzymując się ani na sekundę. Postanowiła chociaż raz być grzeczna i pójść za nim, tym bardziej, że obiecała sobie udawać spokojną kobietę.
Ha, spokojna. Z pewnością.
Minęło chyba dziesięć minut, które o dziwo przeszli w całkowitej ciszy - aż Shikamaru się zatrzymał. Spojrzała na niego niepewnie, jakby zastanawiała się, czy chłopak nie zwariował.
- To tu - powiadomił.
- Uważaj, bo nie zauważyłam, że się zatrzymałeś - odparła, rozglądając się wokoło. Byli na jakiejś polanie, po prawej stronie był pagórek, na którym rosło sporo drzew - zaś po lewej, zwyczajne pole. Chłopak pokiwał głową i bez pytania złapał ją za nadgarstek, ciągnąc jeszcze trochę  pod gorę, przy czym minęli kilka drzew, które wcześniej zasłaniały jej widoczność. Dopiero teraz zauważyła, że są na górze pełnej przeróżnych kwiatów. Warto dodać też, że był stąd doskonały widok na całą Konohę.
- No, no - mruknęła, starając się nie okazywać euforii. To miejsce było jednym z cudowniejszych, jakie widziała w życiu. I to nie tylko przez fakt, że u stóp rosły jej ukochane konwalie. - Postarałeś się, całkiem tu ładnie. - Skomentowała, nie mogąc powstrzymać delikatnego, aczkolwiek szczerego uśmiechu. Widziała, że w końcu odetchnął. Sama nigdy nie zastanawiała się nad tym, że bardzo trudno jej zaimponować.
- To, że ci się tutaj spodoba, było do przewidzenia - zaczął niepewnie, ale najwyraźniej wyczytał z jej twarzy, że popełnił duży błąd. - Nikt, poza mną nie zna tego miejsca. No, teraz też poza tobą.
Uśmiechnęła się szeroko. No dobrze, zdołał się wyratować. Przeniosła swoje spojrzenie z bruneta na panoramę Konohy, która wydała jej się przepiękną wioską. Ostatecznie, przyjemniejszą nawet od Suny.
- To co, siadamy? - Zapytał, wskazując głową na polanę usłaną przeróżnymi kwiatkami.
- Ta - potwierdziła, znowu wbijając w niego swój wzrok. - Shikamaru, jeszcze jedno. Puść mój nadgarstek.

***

Spojrzał bez zmieszania na swoją dłoń, która nadal trzymała nadgarstek kunoichi. Posłał jej przepraszający uśmiech, po czym zdecydowanie go puścił.
Zdążył zauważyć, że ma nadzwyczajnie gładką skórę. Chętnie dotknąłby jej po raz kolejny, choć wolałaby, by następnym razem ona odwzajemniła uścisk. Przyglądał się temu, jak z poddenerwowaniem​ przygryza wargę i niepewnie na niego spogląda, jakby oczekiwała dalszych wskazówek. Westchnął, rozkładając się na polanie pełnej kwiatów. Nie musiał jej wołać, zaraz sama do niego dołączyła. Ramen pozostawili na chwilę w cieniu, żeby wystygnął całkowicie. Nara widział, że kunoichi nie widzi się oglądanie chmur, ale chyba ostatecznie zdecydowała się zaryzykować.
- Co ty takiego w nich widzisz? - Zapytała nagle, co zmusiło go do spojrzenia w bok. Była przepiękna. Nawet, jeśli normalnie musiałby się uderzyć w głowę, by myśleć o takich rzeczach - tak, była wyjątkowo ładną kobietą. Szczególnie teraz, między najpiękniejszymi​ kwiatami, kiedy padały na nią promienie słoneczne. Miała duże, błyszczące oczy i włosy, do których miał dziwną słabość. Nie tylko przez kolor i fryzurę, ale raczej przez ich wyjątkowy, konwaliowy zapach. Sama Temari też pachniała konwaliami, co może powiedziałby jej już dawno, gdyby ciągle się nie kłócili.
- Kiedy już przestaniesz się na mnie gapić i będziesz mógł odpowiedzieć, daj znać - oznajmiła z rozbawieniem, nawet nie przekrzywiając głowy w jego stronę. Dobra, po raz pierwszy nieco się zmieszał, wracając do przyglądania się biegnącym po niebie obłokom. Westchnął.
- Mają ciekawe kształty - zauważył, podkładając sobie ręce pod głowę. Zawsze odnajdował w nich coś ciekawego. - Tamten na przykład, wygląda jak mały Asuma, gdy czegoś chce.
Poczuł na sobie zdziwione spojrzenie kobiety. No tak, mało osób wiedziało o małym, nawet jeśli chodzi o Konohę. Wziął głęboki wdech, domyślając się, że teraz będzie się musiał wysilić.
- To dziecko Kurenai i Asumy. Kiedy mój sensei umierał, poprosił mnie, by jego syn był moim uczniem. Ponadto, często odwiedzam Kurenai, sprawdzając jak się miewa. - Wyjaśnił w skrócie, a ona ze zrozumieniem pokiwała głową. Chyba nie chciała ciągnąć tego tematu, za co zresztą był jej wdzięczny.
- Ja tam wolę obserwować gwiazdy - oznajmiła, odgarniając z oczu uporczywą grzywkę. - Generalnie, wolę noc od dnia. - Dodała, odwracając się bokiem do niego i podpierając głowę na dłoni. Sięgnęła po ramen, kulturalnie podając mężczyźnie jego porcję. Uśmiechnął się. On sam też często obserwował gwiazdy. Uwielbiał patrzeć w niebo i rozmyślać o najróżniejszych sprawach. Zawsze przychodził tutaj, niezależnie od pory - noc, czy dzień. Po prostu kładł się między tymi kwiatkami i patrzył w niebo, pogrążając się w swoim własnym świecie.
Przez chwilę przyglądał się, jak blondynka zaczyna pałaszować ramen, aż sam zaczął to robić. W sumie nieco się zdziwił, że nie wymienili się złośliwościami już od jakichś piętnastu, dwudziestu minut. Ale, z drugiej strony, taki obrót sprawy jak najbardziej mu odpowiadał.
- Więc? Może powiesz mi coś ciekawego, co wydarzyło się podczas ostatnich pięciu miesięcy? - Zaproponowała, biorąc do ust kolejną porcję ramenu. Przeniósł swój wzrok na panoramę Konohy, starając się sobie przypomnieć najważniejsze szczegóły.
- Znając życie, o wszystkich plotkach powiadomi cię Tenten - spostrzegł, masując sobie skroń. - Co do faktów, wioska się odbudowuje, a ja zostałem jouninem.
- Jouninem? - Powtórzyła z zadowoleniem, odstawiając puste już pudełko na bok. - No brawo, rodzice są pewnie dumni - dodała z rozbawieniem, wygodnie rozkładając się na trawie. Przymknęła delikatnie oczy i wyglądała tak, jakby miała zaraz zasnąć.
- Ano - odparł. - Wybierasz się dzisiaj do Naruto?
Kobieta niepostrzeżenie drgnęła, unosząc jedną powiekę ku górze, by móc mieć na niego oko. Przez chwilę wyglądała tak, jakby kompletnie nie rozumiała, o czym on mówi.
- Po co mam iść do Naruto?
- Nie wiesz - skomentował krótko. - Naruto wrócił w nocy z misji, dzisiaj urządza imprezę. Wszyscy są mile widziani, więc pytam, czy się wybierasz. - Wytłumaczył, nie spuszczając z niej wzroku nawet na chwilę. Ta persona niewątpliwie go intrygowała, tylko sam nie wiedział dokładnie czym. Nie chciał jej zaliczyć, tak jak większości, tu chodziło o coś więcej. Imponowała mu jej inteligencja, a także charakter. Wiedziała, jak postawić na swoim. Ponadto, przypominała mu tym nieco jego własną matkę, więc pewnie dlatego miał do niej jakąś tam słabość. Sam nie wiedział, czy to dobrze, czy raczej nie. Nie był pewny, czego od niej chciał.
- Rozumiem - westchnęła, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Impreza, huh? Nie wiem. - Oparła łokcie na kolanach, przenosząc swoje zielone tęczówki właśnie na bruneta. Uśmiechnął się szarmancko, tym razem odstawiając swój pojemnik po ramenie na bok.
- Przyjdź. Wszyscy na niej będą. Chyba, że chcesz mieć tutaj status outsidera, jak wolisz. - Uniósł prowokująco jedną brew. Tak, za pomocą logicznych gierek, wiele osób można na coś namówić. Problem w tym, że Temari nie była jak wszyscy. Była na dużo wyższym poziomie, poza tym - ciężko było znaleźć do niej odpowiednie słowa. Żaden plan by mu nie wypalił, z jednego, bardzo prostego powodu - trzeba na nią uważać bardziej, niż na tykającą bombę. W jednej chwili może być delikatna i spokojna, w kolejnej ukręcić ci głowę, bądź połamać nogi bez przyczyny.
- Zastanowię się. To zależy od tego, jaki będe miała humor - mruknęła ponuro, zrywając szybko jedną konwalię. Przyglądał się, jak odrywa od niej ogonek, a samego kwiatka wpina sobie we włosy za pomocą wsuwki. Spojrzała na niego z jakąś dziką iskrą w oczach, uśmiechając się przeuroczo. Bóg mu świadkiem, że postanowił zapisać sobie ten obraz w głowie już na wieki. Powstrzymywał się teraz, żeby jej nie pocałować. Mógłby tym wszystko zepsuć, poza tym.. w innym wypadku będzie więcej zabawy. - Shikamaru?
- Hm? - Mruknął pytająco, wciąż nie spuszczając z niej swojego spojrzenia. Tym razem uroczy uśmiech zmienił się raczej w niegrzeczny, jakby teraz to ona chciała go do czegoś sprowokować. W jej oczach dostrzegł także nić zaciekawienia. - Skoro mówisz mi o tej imprezie, to znaczy, że mnie na nią zapraszasz. Mam rację? - Zapytała, z wyraźną nonszelancją w głosie.
Parsknął śmiechem, zdając sobie sprawę z tego, jak to wszystko brzmi. Niech będzie. Był w stanie zaryzykować zaproszenie tej jednej dziewczyny, nawet, jeśli potem miałby zostać zlinczowany przez Shiho, Misako i całą resztę.
- Jeśli chcesz, to tak to sobie nazywaj - potwierdził, poruszając brwiami w górę i w dół. Zbliżył się do niej bez zastanowienia, pochylając się delikatnie nad jej twarzą. - Ale, to żadna randka. Przykro mi, jeśli się zawiodłaś. - Mruknął cicho, za co dostał od niej z pięści w ramię. Nie powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem, ale co najdziwniejsze, Temari nie odstawała. Początkowo udawała złą, jednak potem oddała się chwili i również zaczęła się śmiać.
- Tylko ty możesz być tym zawiedziony - spostrzegła, podnosząc się z ziemi. Wciąż nie spuszczał z niej oczu, choć już przestał się śmiać. - W każdym razie, zanim jakakolwiek dziewczyna umówi się z tobą na randkę, Naruto zostanie Hokage. Wiesz, będziesz mógł wyrywać na to, że Kage to twój kumpel. - Rzuciła złośliwie, poprawiając szybko swój pasek. Pokręcił z rozbawieniem głową, bo zdał sobie sprawę, że lubi w niej tę arogancję.
- Czy w Sunie nie uczyli cię, że powinnaś chociaż czasami być miła? - zapytał, również wstając z ziemi. Podszedł całkiem blisko kunoichi, wpatrując się przez dłuższą chwilę w kwiatka, którego miała wplątanego we włosy. Tak, teraz jej zapach był jeszcze intensywniejszy.​
- Zdefinuj "miła" - Odparła z ożywieniem, przygryzając wargę. W takich chwilach naprawdę miał ochotę zrobić coś, czego potem mógłby pożałować. Czy ta kobieta nie miała pojęcia, jak bardzo potrafiła kusić? Jak zmysłowo przygryzała wargi, albo kokieteryjnie wodziła swoim spojrzeniem po całym jego ciele?
- Spóźnisz się. Tenten mnie udusi, że tyle cię tutaj trzymałem - stwierdził, z wyraźnie apatyczną miną. - Odprowadzę cię.
Zobaczył tylko, że po raz kolejny unosi kąciki ust w półuśmiechu, kategorycznie kręcąc głową.
- Obejdzie się, trafię - zapewniła, po czym zniknęła mu z zasięgu wzroku. Obrócił się ze zdziwieniem, ale nigdzie jej nie dostrzegł. Pokręcił głową, wkładając ręce do kieszeni. Ta dziewczyna była tak nieprzewidywalna​, że aż sam się temu dziwił.


***

Była grubo spóźniona, a zdecydowanie nie było to w jej stylu. Jęknęła cicho, kiedy już znalazła się pod "Namicafe". Weszła do niej bez zastanowienia i z zaciekawieniem rozejrzała się po pomieszczeniu. Ogółem, było całkiem ładnie. Na ścianach pojawiło się kilka odcieni niebieskiego, mających najwyraźniej przypominać morskie fale. Stoliki wyglądały tak samo - ładnie zdobione, drewniane, kasztanowe. Było tu całkiem cicho, więc rzeczywiście możnaby uznać, że jest to dogodne miejsce do przeprowadzania spokojnych rozmów. Dokładnie objechała wzrokiem wszystkie stoliki, aż doszła do tego, przy którym siedziała Tenten. Brunetka była tak zapatrzona w okno, że nawet nie dostrzegła, kiedy Temari weszła. Blondynka zagryzła wargę, ruszając w stronę tamtejszego stolika.
- Strasznie cię przepraszam! - Rozpoczęła, wyrywając przyjaciółkę z transu. Usiadła naprzeciwko niej, nadal przepraszająco się szczerząc. Najwyraźniej, nie zrobiła żadnego wrażenia na Tenten, która wzruszyła ramionami.
- Gdybym cię nie znała, mogłabym krzyczeć - zaczęła, odgarniając z twarzy kosmyk włosów. Dzisiejszego dnia, wyjątkowo je rozpuściła. - Ale awantura z tobą to nie szczyt moich marzeń, bo za dużo mam ci do powiedzenia. - Machnęła dłonią, uśmiechając się szeroko. Zupełnie, jakby dopiero w tym momencie się ożywiła. Blondynka wzięła głęboki wdech, szykując się na masę nowych informacji.
- Jasne, jasne. Od czego zaczniesz? Gorące nowinki prosto z Konohy? - Parsknęła śmiechem, rozkładając się wygodnie na krześle. Ze skupieniem obserwowała brunetkę, która zbierała się właśnie do odpowiedzi.
- Zaczniemy od czegoś mało drażliwego, ale nadal się tym jaram. Rin jest w ciąży, czwarty miesiąc. - Temari była pewna, że brunetka chciała pisnąć z zachwytu, ale powstrzymała się resztkami sił. Uniosła brew, bo połowę historii znała. Rin, która zginęła jako dziecko, była towarzyszką Kakashiego w drużynie, której przewodził Minato Namikaze. Wszyscy byli pewni, że dziewczyna nie żyje od wielu, wielu lat - a tu niespodzianka. Okazało się, że porwano ją, kiedy jeszcze była dzieckiem i więziono, kontrolując ją dzień w dzień za pomocą jakiegoś jutsu. Tamtejsi ludzie chcieli, by ostatni członek klanu Muraki rósł w siłę i później stał się ich bronią, ale stało się inaczej. Kobieta była na tyle zdeterminowana, że po latach treningów uciekła. Zamiast wrócić do Konohy, jak spodziewali się porywacze - uciekła w innym kierunku. W ten sposób oni udali się w pogoń za nią w stronę kraju ognia, a ona przez dwa lata ukrywała się w kraju herbaty. Cztery miesiące temu, wszystkie wioski żyły tą historią, a ninja, którzy więzili kobietę, zostali bardzo szybko złapani. Obecnie nawet nie była w stanie sobie przypomnieć, z jakiej dokładnie wioski pochodzili.
- Czwarty? Widzę, że ona i Kakashi nie próżnowali. - Zachichotała, widząc też, że i jej przyjaciółka nie może się przed tym powstrzymać. Jednak, kobieta wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć. No tak, miała do przekazania tak wiele ważnych rzeczy, że aż nie wytrzymywała. Temari uwielbiala swoją przyjaciółkę. Jej gadatliwość, pozytywne podejście do życia, pełen luz i nade wszystko - to, jak szybko potrafiła się czymś podniecić. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o ekscesy łóżkowe, rzecz jasna.
- Panie sobie czegoś życzą? - Usłyszała za plecami głos kelnera, na którego spojrzała, bez większego zainteresowania.​
- Dwie kawy, latte. I byłoby na tyle, tak? - Przeniosła wzrok, by porozumieć się z Tenten, która potwierdziła to skinieniem głowy. Blondynka była w stanie się założyć, że kobieta jak najszybciej chce się pozbyć świadka, nic ponadto.
- Ano, pospieszyli się. - Skomentowała dopiero teraz jej wcześniejsze słowa. - Tylko wiesz, Kakashi i Rin tworzą doskonałą parę. Pobrali się trzy miesiące po jej przybyciu, ale na pewno nie zrobili tego ze względu na ciążę. - Była najwyraźniej przekonana o swoich racjach, bo nie zamykała ust nawet na chwilę. Poprawiła czerwoną koszulkę, którą właśnie na sobie miała. Kunoichi z Suny z trudem odczytała napis na niej, ale kiedy już jej się to udało, wyglądała na wyraźnie zażenowaną. Owe, niecenzuralne słowo średnio pasowało do Tenten. Fakt, była brutalna i często mówiła za dużo, ale jej charakter był sprzecznością kogoś, kim chciała ostatnimi czasy zostać. Temari sądziła, że kiedy jej przyjaciółka wspominała przez telefon o gangu "fukō", który co rusz powodował rozboje, afery narkotykowe i tego typu rzeczy, najzwyczajniej w świecie przesadzała.
- Co to jest? - Zapytała w końcu, wskazując głową na górną część jej odzienia. Tenten spojrzała w tamtym kierunku, po czym wywróciła teatralnie oczami. Tyle, że według blondynki, nie było w tym nic zabawnego. Nie chciała pozwolić, by brunetka wpakowała się w jakieś bagno tylko dlatego, że Neji ostatnimi czasy zaczął spotykać się z jakąś  dziewczyną. Właściwie, obiecała sobie, że wypyta o to Tenten, ale postanowiła poczekać z tym na drugą część rozmowy, żeby już na początku nie wprowadzać ponurej atmosfery.
- Fajna, prawda? - Odparła z wyraźną ironią w głosie. Zapewne domyśliła się, że Temari nie pochwala jej przestępczego działania. W dzień delikatna kunoichi, w nocy istny szatan. - Sukima mi ją dał. - Sprecyzowała krótko, uśmiechając się delikatnie.
Temari prychnęła ze złością, podnosząc na nią pełen dezaprobaty wzrok.
- Uwierz, nietrudno było się tego domyślić, biorąc pod uwagę fakt, że masz prawie całe cycki na wierzchu - Zapewniła, krzyżując ręce na piersiach. Może nie była odpowiednią osobą do dawania komuś reprymendy, ale w tym przypadku nie mogła ryzykować. Zauważyła, że kunoichi Liścia od razu podciągnęła bluzkę wyżej, burcząc coś pod nosem.
- Nie znasz go, więc nie oceniaj - żachnęła się.
- O tak, nie znam - potwierdziła, zaciskając mocno dłoń na własnym ramieniu. - Co nie zmienia faktu, że nie mam pojęcia, jak ten idiota w ogóle zdał egamin na chuunina. On i ta jego tępa banda, cholerne przydupasy. - Zaklęła, jednak przyjaciółka zaczęła wykonywać dziwne gesty dłońmi, by Temari nieco się uciszyła. Odwróciła więc wzrok i zauważyła, że osoby siedzące przy najbliższych stolikach bacznie jej się przypatrują, łącznie z kelnerem, który zatrzymał się z kawami w połowie drogi. Widząc jej wzrok, normalni ludzie wrócili do swoich zajęć, zaś pracownik lokalu podał im w końcu zamówienie. Blondynka posłała mu przy tym mordercze spojrzenie, choć ostatecznie sobie nie zasłużył.
- Jesteś zła, ale oni bardzo mi pomogli, wiesz? - Wznowiła rozmowę, nadzwyczajnie spokojnym tonem. Blondynka uniosła badawczo brew, jakby oczekiwała rozwoju tej wypowiedzi. - W sensie, adrenalina. To wszystko jest naprawdę ciekawe, nikogo przy tym nie krzywdzimy. - Obstawiała wciąż przy swoim, zupełnie tak, jak przez telefon. Temari pokręciła głową, nie wiedząc, czy teraz powinna się śmiać, czy raczej płakać.
- Nikogo. Prócz siebie. - Zauważyła, biorąc do ręki filiżankę z kawą. Upiła z niej niewielki łyk, choć wcale nie pomogło jej się to uspokoić. - Taką pomoc, mogą sobie za przeproszeniem, wsadzić w dupę. Zaczynasz przez nich brać, myślisz, że to zabawne? Ilu ludzi stąd przedawkowało, bo "fukō" bawili się w dilerów? - Zapytała twardo, choć widziała, że nie ułatwia sprawy swojej przyjaciółce. Tenten musiała czuć się skołowana i przyciśnięta do muru. Tak, została w pewnym sensie zaatakowana, ale w słusznym celu.
- Nie biorę, to był epizod - odszczeknęła, teraz wyraźnie się irytując. Uderzyła dłonią w stół, choć zrobiła to nadzwyczaj delikatnie, żeby nie zwracać uwagi innych. - Zmieńmy temat, dobra? Nie chcę o tym rozmawiać.
- Jasne, bo kiedy zaczyna się robić nieciekawie, najlepiej jest zmienić temat - odparła z sarkazmem Temari, przenosząc swoje spojrzenie na okno. Musiała ochłonąć. Cała ta sprawa wyraźnie ją zdenerwowała, choć nie dowiedziała się niczego istotnego. W każdym razie, jeszcze nie, bo nie zamierzała tak po prostu tego zostawić. W planach miała uderzyć od innej strony, tyle, że w innym czasie.
Sama nie wiedziała, jak długo siedziały w ciszy. Niezręcznie byłoby od tak zmienić temat na coś luźniejszego, więc postanowiły przeczekać chwilę napięcia. Po resztę, opłaciło im się to, bo od razu zrobiło się jakoś luźniej.
- Skoro już mówiłyśmy o ślubach, to Shizune i Iruka niebawem się pobierają. - Usłyszała znudzony głos swojej przyjaciółki, więc przeniosła na nią swój wzrok. Dawno nie widziała tak obojętnej Tenten, a uwierzcie, taki widok był rzadkością.
- To chyba dobrze, nie? Uwielbiasz śluby. Kwiatki, kimona, torty weselne i inne takie duperele - wzruszyła ramionami, wiedząc, że brunetka od zawsze kocha oglądać przysięgi małżeńskie. Przynajmniej kiedyś, bo była zapaloną fanką miłości. Wiecie, wiele razy chciała rozprawiać na temat swojego wymarzonego ślubu, albo dekorować miejsca tylko po to, by czyjeś wesele było idealne.
- Może być - burknęła, biorąc do ręki filiżankę z kawą. Upiła z niej całkiem sporo, gdy Temari wodziła po niej spojrzeniem, jakby chciała przejrzeć ją na wylot. - Tak z ciekawszych rzeczy, to słyszałaś o Sakurze? - Zapytała, natychmiastowo się ożywiając. Blondynka nigdy nie potrafiła zrozumieć, jak jej przyjaciółka może zmieniać swój nastrój w kilka sekund.
- A co takiego powinnam o niej słyszeć?
- Ha! Więc, będę tą, która cię uświadomi - zauważyła dumnie. - Więc, Rin nie wróciła sama. W kraju herbaty poznała brata Ibikiego Morino, Idate. Trenowała z nim przez dwa lata, a potem razem wrócili do wioski.
- Ibiki Morino? Facet od pytania dziesiątego, huh? - Zamyśliła się na chwilę, przypominając sobie tamte czasy. Wtedy poznała wszystkie osoby z Liścia, choć nie postępowała według sojuszu. Żałowała tego, ale czasy się zmieniły i teraz to Gaara jest Kazekage. Plus, Tenten poznała w momencie, gdy toczyły razem walkę. Um, nie zapowiadało się na taką przyjaźń. Tak, Temari sądziła, że nie warto patrzeć w przeszłość.
- Tak, ten, ten - westchnęła. - W każdym razie, Idate natychmiast zaczął przystawiać się do Sakury. Wygląda też na to, że jest pierwszym facetem po Sasuke, na którego zwróciła uwagę. - Dodała, całkiem zadowolona. Blondynka również się cieszyła. Co jak co, ale chciała dla Sakury jak najlepiej. Nawet teraz pamiętała, jak Haruno cudem wyleczyła jej brata, który już jedną nogą był po tamtej stronie. Ponadto była pewna, że myślenie na temat Uchihy było co najmniej głupie, on nie zamierzał wracać. A, nawet jeśli by chciał, pierwsze lata przesiedziałby za kratami.
- To dobrze, czas najwyższy, żeby zapomniała o tym zdrajcy. - Prychnęła, widząc, jak Tenten energicznie kiwa głową. Nie było wątpliwości, że również się z tym zgadzała - jak każdy, kto patrzył na sprawę obiektywnie. Jak każdy, kto nie nazywał się "Naruto" czy "Sakura".
- To jeszcze nie koniec - oburzyła się. - Podobno, reakcja Sasuke na tę wieść pozostawia wiele do życzenia. - Wyszczerzyła się, zupełnie, jakby humor wrócił jej całkowicie. Wyglądała na wyjątkowo z siebie zadowoloną, jednak kunoichi z Suny jedynie prychnęła.
- Nie słuchaj plot, Tenten. To przynosi przykre skutki - stwierdziła.
Brunetka żachnęła się.
- To nie jest plota. Tak się składa, że Lee ma znajomego...
- Który ma znajomego znajomego, który słyszał, że ten znajomy blebleble - przerwała zdecydowanie. Nie miała ochoty na słuchanie bzdur, które prawdopodobnie wymyślali znudzeni ninja.
Tenten zaklęła cicho, przenosząc swój wzrok na okno. Była wyraźnie podminowana.
- To podchodzi pod arogancję - zauważyła trafnie. - Chciałam tylko powiedzieć, że Lee ma znajomego, który zna Suigetsu. Ten z kolei, był blisko Sasuke przez długi czas, należał nawet do Akatsuki. Odszedł niedawno, choć nie jestem pewna dlaczego. - Kolejny raz wzruszyła ramionami. - No, ostatecznie Suigetsu spotkał się z tym znajomym Lee, wypił nieco i język mu się rozwiązał. To poufne i mówię ci o tym w tajemnicy. Jak chcesz, nadal możesz sądzić, że to plota, tylko Suigetsu nie miał raczej powodu, by skłamać. Ugh, coś się święci, mówię ci. Ale nieważne, nie rozmawiajmy o tym, jeśli nie chcesz. - Dokończyła. Miała pewnie nadzieję, że tym razem nieco bardziej zaciekawi blondynkę i tutaj się nie pomyliła. Tylko, reakcja Sasuke nie jest tak znów ważna, jeśli wciąż zamierza wybić całą wioskę, nieprawdaż?
- Święci, to się święconkę na wielkanoc. - Mruknęła, po raz kolejny biorąc łyka kawy. Musiała przyznać, że całkiem niezłe latte tutaj serwowali. Nic dziwnego, że ta kawiarnia jest ulubionym miejscem rozmów shinobi z Konohy.
- Słyszałaś o dzisiejszej imprezie u Naruto? - Zapytała z podekscytowaniem​ brunetka, skutecznie zmieniając temat. Najwyraźniej nie będzie miała wyjścia i pójdzie, sądząc po tym, jak jej przyjaciółka jest tym zafascynowana.
- Ta, Shikamaru coś tam wspominał.
- Wspominał?! Czekaj, znaczy, zaprosił cię?! - Zapytała, prawie podskakując w miejscu z ciekawości. Temari nie wiedziała, skąd ten nagły przypływ energii.
- Można tak powiedzieć. Co z tego?
Tenten uderzyła dłonią w stół.
- Jak to co z tego! - Odparła ze zdziwieniem, kręcąc głową z wyraźną dezaprobatą w oczach. Przez chwilę blondynka poczuła się jak osoba, która nie wie najbardziej oczywistych rzeczy. - Shikamaru to ostatnio najbardziej rozchwytywany facet w wiosce. Tylko mi nie mów, że nie wiedziałaś!
Temari zamrugała kilkukrotnie. Ten leń miałby być rozchwytywanym ciachem, na które leci mnóstwo dziewczyn?
- Właściwie to nie.
Tenten spojrzała na nią z wyraźną naganą w oczach.
- To się nazywa być niedoinformowany​m, zatrzymałaś się na etapie pierwszego egazminu na chuunina, czy jak? - Rzuciła złośliwie, złączając dłonie i kładąc je na stole. - Ja sama muszę przyznać, że Shikamaru bardzo wyprzystojniał. Nie tylko zmężniał, jest również bardzo inteligentny. Nie prosił się o taką popularność, ale połowa płci żeńskiej z Konohy lata za nim z wywieszonym ozorem. I, wierz lub nie, mówię o kobietach, których średnia wieku wynosi 25. Od nastolatek, do bab po trzydziestce. - Zachichotała, ale była wyraźnie szczęśliwa, że to właśnie ona mogła podzielić się ta informacją z blondynką. Ona z kolei, zdziwiła się, słysząc to wszystko o Narze. Nie, żeby czegokolwiek mu brakowało, fakt - poza tym, że był leniwy i denerwujący, był również przystojny i inteligentny. Tylko, po prostu nie była w stanie wyobrazić go sobie jako podrywacza, który ma lasek na pęczki.
- Zamyśliłaś się - usłyszała głos brunetki, który automatycznie wyrwał ją z transu. - Ale, ostatecznie z nim idziesz, tak?
- Nie wiem - odrzekła natychmiast. - Nie, żebym bała się tłumu napalonych lasek, które ewentualnie założyłyby mój antyfunclub. Po prostu nie wiem, czy mam ochotę na imprezę. - Cmoknęła, poprawiając się na krześle. Długie siedzenie w jednym miejscu nie było jej specjalnie na rękę, dawno nie trenowała, a to właśnie podczas ćwiczeń wyładowywała wszystkie złe emocje.
- Ja ci kiedyś coś zrobię, Temari! - Warknęła Tenten, porządnie się irytując. - Pójdziesz, nie chcę nawet słyszeć słowa "nie", rozumiemy się?
Blondynka uniosła brwi, badawczo przyglądając się przyjaciółce.
- Neji cię zaprosił? - Zapytała z rozbawieniem, ale zaraz ugryzła się w język. Kompletnie wyleciała jej z głowy ta jego nowa wywłoka. Zawsze droczyła się z brunetką na temat Hyuugi, sądząc, że od zawsze jest pomiędzy nimi jakaś chemia. Wtedy zazwyczaj, kunoichi z Konohy rumieniła się, odwracała wzrok i mówiła, że tylko się przyjaźnią. Teraz tak nie było. Wyglądała raczej na wyraźnie wstrząśniętą, a zamiast odpowiedzieć, wpatrywała się w przestrzeń za Temari. - Przepraszam - szybko się zreflektowała, przygryzając wargę. Nie tak miała wkroczyć na tą lodową drogę, zdecydowanie nie tak.
- Nie, nie masz za co - odrzekła w końcu, biorąc głęboki wdech. - On idzie z Fuyu. Zresztą, jak mogłoby być inaczej? - Starała się mówić to obojętnie, ale Temari wyczuła w jej głosie złość.
- Kim ona jest? Poza tym, że jej imię oznacza zimę?
- Hmm - brunetka zamyśliła się na chwilę. - Tępa suką? Tak, to poprawne określenie. - Wzruszyła dłońmi w geście niemocy, ale widząc minę blondynki, zaraz wzięła się za normalną ocenę kobiety. - Fuyu Fushigi. Niewiarygodnie piękna blondynka. Wzrost powyżej metra siedemdziesiąt, duże, niebieskie oczy. Bajecznie długie nogi. Piękny uśmiech, pokaźne wcięcie w talii i zgrabny tyłek. Na moje oko również, anorektyczna budowa ciała, brak cycków, tępe spojrzenie, ledwo osiągnięty poziom gennina i opryskliwe zachowanie względem każdego, kto nie pochodzi ze znanego klanu, jest słabszy od niej bądź odważy się jej przeciwwstawić. A, tak, dość dziwkarskie podejście do życia, choć od kiedy jest z Nejim, chyba nieco przyhamowała. Brawo - Wyszeptała ostatnie słowo z wyraźnym rozbawieniem, a cała wypowiedź była przesiąknięta ironią i pogardą. Temari starała się, by nie wybuchnąć śmiechem, widząc tak jawną zazdrość ze strony swojej przyjaciółki. Zauważyła również, że Tenten niczego sobie nie wymyśliła.
- Nie polubiłabym jej - stwierdziła w końcu, chcąc nieco podlizać się przyjaciółce, która nadal nie wyglądała na osobę w najlepszym humorze. - To, pewnie ma swoje kółko różańcowe, co? Więcej podobnych do niej dziewczyn, których ukochanym zajęciem jest robienie zakupów i podrywanie przystojnych shinobi?
Tenten przeniosła swój wzrok z okna na swoją przyjaciółkę, ledwo powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Więc owe kółko rzeczywiście istnieje, świetnie.
- Przewodniczy im Risou Warui. Jeśli chodzi o resztę, do kółka należą jeszcze Hachi Gogatsu, Misako Takara, Nana Doku, Shiho Hagemasu no i Fuyu. - Wyliczyła na palcach, z wzrokiem tak morderczym, że normalnie Temari pomyślałaby, że to wyliczanie osób, które trzeba będzie jak najszybciej zdetronizować.
- Shiho? Czy ona nie jest pracownicą Kryptoanalizy?
- Jest. I właśnie dlatego, jej dołączenia to tych dziuń tak niezmiernie mnie irytuje - westchnęła. - Jest na to zbyt inteligentna. To wszystko przez imprezę , którą Ino urządzała na swoje osiemnaste urodziny. Pindy się wprosiły, a Shiho... no cóż. Po tym pocałunku z Shikamaru, Risou uznała ją za potencjalną rywalkę. No wiesz, wbrew pozorom te tępoty wybrały na swojego dowódcę odpowiednią osobę, z rangą chuunina. - Nie przestawała mówić, chociaż Temari zatrzymała się w jednym punkcie.
- Jaki pocałunek?
- No, Shikamaru całował się tam z Shiho. A, że Risou nawet nie ukrywa, że ma bzika na punkcie Nary, podjęła logiczną taktykę. Zaprosiła Shiho do swojej bandy tylko po to, by móc mieć na nią oko i rządzić. Wiesz, poczuła się chyba nieco zagrożona. - Tenten puściła w jej stronę oczko, jednak Temari nie była zirytowana przez to, że jakaś laska, której nawet nie widziała na oczy, dołączyła do zespołu ładnych tępot. Była zirytowana tylko i wyłącznie dlatego, że całowała się ona z Shikamaru na jakiejś imprezie. Nie wspominając już o samej przywódczyni, która jak to ujęła Tenten - ma bzika na punkcie Nary. Wrzało w niej z jednego, bardzo prostego powodu - skoro teraz zaprosił ją, też miał zamiar zrobić to samo? Zabawa na jedną noc, póki trwa impreza i mamy alkohol? Zacisnęła dłoń na kolanie, nie chcąc okazać swojego zdenerwowania na zewnątrz. Brunetka zaraz zadręczyłaby ją pytaniami na temat Shikamaru.
- Ale, pokażę ci je wszystkie później. I streszczę co nieco, na temat charakterków. - Obiecała, kładąc dłonie za głowę. Temari przyglądała jej się w milczeniu, opanowując całą wewnętrzną złość. Można ją zawsze wyładować wieczorem, na Shikamaru. I stąd właśnie, ostatecznie zdecydowała się na pójście.
- Świetnie, bo jednak się wybieram - mruknęła z iskrą w oczach, oblizując szybko usta. - Właściwie, twój przestępca puszcza cię tam samą? - Zapytała z ironią, ale mina, którą Tenten zrobiła w odpowiedzi, okropnie jej się nie spodobała.
- Tak się składa, że idzie tam ze mną. - Oznajmiła komunikatywnie. - Oh, nie denerwuj się. Przedstawię was sobie, na pewno się polubicie.
- Jakie to wspaniałomyślne z twojej strony! - skomentowała nerwowo. - Wątpię - dodała, odpowiadając na drugą część zdania. Choć, z drugiej strony to nawet nie był taki tragiczny pomysł. Raz, że mogła wyżyć się na Shikamaru. Dwa, poznać Sukimę. Trzy, porozmawiać w końcu z Nejim. Ostatecznie, można to uznać za same zalety.
- Czy to nie twój brat? - Usłyszała pytanie brunetki, która zresztą wskazała zaraz głową na drzwi. Odwróciła się i dostrzegła przy wejściu Kankurou, w towarzystwie jakiejś ładnej brunetki. Jęknęła z niechęcią, po czym przeniosła swój wzrok na przyjaciółkę.
- Jesteśmy tu ledwie jeden dzień, a on już wyrwał jakiś towar. Żałosne.
- No, tym razem chyba nie wyrwał zwykłego towaru - zapewniła Tenten, przeciągając się ze zmęczenia. - To Hana Inuzuka, starsza siostra Kiby.
W pierwszej chwili, owe słowa nie dochodziły do blondynki. Kiedy jednak zrozumiała powagę tej sytuacji, zamarła w bezruchu, przypatrując się przyjaciółce bez słowa. Kunoichi z Liścia wzruszyła ramionami, najwyraźniej licząc, że Temari się w końcu odezwie.
- Zabiję go - stwierdziła z powagą, wstając od stolika i zostawiając na nim garść banknotów. - Chodźmy już - powiedziała stanowczo, analizując jeszcze, jak Kankurou i jego towarzyszka udają się do stolika na drugim końcu sali.
- Jak chcesz - usłyszała w końcu odpowiedź Tenten, która leniwie podniosła się z krzesła.

***

Nie miał już siły bawić się z tym szkrabem. Mały Asuma był bardzo podobny do swojego ojca, zarówno pod względem charakteru, jak i wyglądu. Odziedziczył jednak oczy Kurenai. Był nadzwyczajnie żywym, ale również inteligentnym dzieckiem. To chyba wyjaśniało, dlaczego Shikamaru tak bardzo lubił półrocznego chłopca.
- Wystarczy, musisz się położyć, już późno. Wpadnę tak szybko, jak się da - obiecał, biorąc dziecko na ręce. Żwawym krokiem ruszył w stronę łóżeczka, w którym położył małego. Asuma wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać, więc Nara połaskotał go delikatnie po brzuszku. Chłopczyk wybuchnął śmiechem.
- Do twarzy ci z dzieckiem - Zauważyła Kurenai, która właśnie weszła do pokoju z poskładanymi ubrankami. Ruszyła z nimi do szafki, w której je pokompletowała.
- Nie powiedziałbym - odparł obojętnie, wciąż nie spuszczając wzroku z małego. Jako, iż ten się do niego szeroko uśmiechnął, Shikamaru odwzajemnił ten uśmiech bez najmniejszej krępacji. Dał złapać swojego palca w niewielką rączkę juniora.
- Ale ja widzę. - Przeniósł na nią swoje zaciekawione spojrzenie. - Poza tym, masz świetne podejście do dzieci - dodała z delikatnym uśmiechem, puszczając oko w jego stronę. Nie skomentował tego, ale zapisał sobie w pamięci. Jakby, miał robić jako niańka, czy coś. Jednak, tak naprawdę, w głębi serca w przyszłości chciał mieć dziecko, co jest chyba dość jasne.
- Pójdę już, muszę jeszcze iść do Naruto, a robi się późno. Połóż się Kurenai, wyglądasz na zmęczoną - zalecił, machając małemu na pożegnanie i udając się od razu w stronę wyjścia.
- Zaczekaj. - Usłyszał, więc stanął w progu i odwrócił głowę, żeby wysłuchać, co takiego kobieta ma do powiedzenia. - Widziałam się dzisiaj z Yuugao. Powinieneś porozmawiać z Choujim, żeby przestał do niej wydzwaniać i przychodzić pod jej dom. To nic nie da.
Shikamaru zastygnął w bezruchu, marszcząc brwi. Przez chwilę toczył z kobietą wojnę na spojrzenia, ale w końcu się poddał.
- Przekażę. Dobranoc - pożegnał się przyzwoicie, po czym bardzo szybko ruszył do wyjścia. Porozmawiać z Choujim, ha! Żeby to jeszcze było takie proste.


*************************************************************************
Jestem po prostu wściekła.
We wtorek spalił mi się komputer, przez co jestem w pewien sposób ograniczona - z pisaniem nowych rozdziałów, czytaniem blogów innych, właściwie to z robieniem czegokolwiek.  Jak już uda mi się wyrwać laptopa od siostry, to staram się na nim pisać nowe rozdziały - nie wiem kiedy dostanę z powrotem swój komputer.
Pieprzyć burze. I musiało się to stać akurat wtedy, kiedy założyłam bloga, co? Eh, pech to pech.
Przejdźmy jednak do reszty - dziękuję pięknie za komentarze i polecanie mnie, właściwie nie spodziewałam się tylu odwiedzin w pierwszym tygodniu :D
Cashmire, jeśli chodzi o rzeczy typu telewizor, telefon itd - miałam to napisać już pod pierwszym rozdziałem, ale wyleciało mi z głowy. Widzisz :D W świecie Naruto istnieje na przykład kino, co już mogliśmy zobaczyć. Dlatego pomyślałam, że dlaczego miałoby nie być tv? Ostatecznie stwierdziłam też, że komórki to byłaby przesada. Więc, będą istniały telewizory i telefony domowe, tak jakby komórek nikt jeszcze nie wynalazł.  Ze strojem batmana nawet nie pomyślałam, więc dziękuję za uwagę!  ;)
meaghan - pytałaś, jak długo pisałam tamten rozdział - pierwszy pisałam dwa dni, ten trzy. Ale z przerwami rzecz jasna ;) Szczerze mówiąc, te rozdziały zawsze okazują się być dłuższe niż miały być i je skracam ;D
Notki będą się chyba pojawiały co tydzień ;>
To tyle, pozdrawiam :D

9 komentarzy:

  1. Wiem, co czujesz też tak miałam. Mój komputer się zepsuł tam miałam zaczęte notki, i linki na blogi.No teraz mam nowego laptopa, ale nadal nie odzyskałam starych, rzeczy. Ja też pisze bloga o ShikaTema. I nawet mamy podobny tytuł bloga. Na blogspota zaczęłam pisać nie dawno, więc wiem, jak to jest. Ale jak widzę świetnie ci idzie. Szczerze mówiąc, czytając twojego bloga, tak się zastanawiam, czy w ogóle powinnam pisać. Masz talent, świetnie piszesz, masz pomysły. Kurde, chyba się do tego nie nadaje. Dobra koniec o mnie.
    Co do notki, bardzo mi się podoba. Poprzednia także fajna. Fajny pomysł z TenTen, no i ciekawa jestem co do Sakury. O Kakashi bierze ślub, WOW. Tego to się nie spodziewałam.Dobra zobaczymy co wymyślisz dalej i co będzie na imprezie. Proszę informuj mnie o nowej notce na gg:752168.Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muah♥ Cudo! Zosatwiłąś mi kiedyś link do swojego bloga w komenarzu. Ja zła baba zapisałam go sobie w ulubonych z zamiarem przeczytania, ale niestety zapomniałam ;/ Naszczęście reflektuję się teraz i czytam. I jestem po prostu zachwycona! Piszesz długie, treściwe notki. Masz świetny styl i stopniowo "odsłaniasz karty" pozwalając czytelnikowi poznawać swoich bohaterów. Jestem wniebowzięta i mogę się rozpływać nad tym jeszcze długo, długooo, ale na to jeszcze przyjdzie czas, bo niewątpliwie od teraz będę tu stałą czytelniczką :)
    Wypatruję kolejnego rozdziału i pozdrawiam ;*
    Maruchiina

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow, powiem szczerze, że takiego rozdziału się nie spodziewałam...
    Zacznę od spotkania Shikamaru i Temari, które było przeurocze i rozwaliło mnie na łopatki... Och, jak ją kocham tę dwójkę! Ale nie ten wątek był gwiazdą drugiego rozdziału!

    Genialnie wykreowałaś Tenten. Sama zawsze robiłam z niej niepoprawną optymistkę, ale nigdy nie spotkałam się z tym, żeby ktoś wcisnął ją do "złego towarzystwa". Baardzo mi się to spodobało. Uważam, że to otwiera ci drogę do wielu nietypowych i naprawdę interesujących wątków. Podoba mi się też to, że "przywróciłaś" Rin, bo zawsze ją lubiłam. Cieszę się też, że nie poddałaś się, już od dwóch lat ciągnącej się modzie wśród fanów "Naruto" na "nienawidzę panny Haruno".
    Naprawdę nie mogę się doczekać tej imprezy. Jeśli uda ci się pisać rozdziały co tydzień to... tylko pogratulować. I oczywiście głęboko wierzę, że tak będzie. I nie skracaj ich, naprawdę nie trzeba... (;

    Jeśli informujesz na gg to bardzo bym poprosiła: 37067915
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz genialnieeee. Bardzo długooo i fajnie. Nie mogę się doczekać imprezy :DDDD Fajnie, że będzie ślub a i zdziwiłaś mnie jak przedstawiłaś TenTen. Ale to dobrze,bo nie widziałam jeszcze takiego bloga co czyni cię wyjątkową a jak xD. Lądujesz u mnie w polecanych :) Czekam na następną notkę i jak zawsze życzę weny :d

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja polepszyłam swoje zdolności? A o sobie już nie wspominałaś (O ile jesteś lepsza!? Kiedy całkowicie mnie przerosłaś, co!? Jak ja cię teraz dogonię!? ;)) i nie dałaś mi namiarów na swojego bloga droga Momo-chan, ach sorki :D już Kina (ładnie).
    Piszesz jeszcze lepiej niż wcześniej, tak trzymaj i nie poddawaj się. Dotrwajmy do końca historii (mówię tu także o sobie, bo mam niekontrolowane skłonności do robienia sobie dłuższych przerw). Mimo, że ShikaTema nie jest w moim guście, to czyta się to przyjemnie i nie zrezygnuje z dalszych rozdziałów, a może nawet będziesz w stanie przekonać mnie co do tego paringu. :D
    Powodzenia w pisaniu i nie zapomnij mnie powiadamiać gdy pojawi się nowa nocia.
    Wspominałam też o tobie u mnie na blogu, nie wiem czy widziałaś, ale jak nie to wpadnij.

    No i żeby nam, jak i innym pisarzom amatorom nie zabrakło weny i chęci.
    Do usłyszenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. No, z tym kompem też bym się wściekła. Co do rozdziału - bardzo mi się podobał. Dużo tekstu + malutko błędów = podziw. Co tam jeszcze? Zawartość naprawdę na poziomie - umiesz pisać. Nie czyta się jakoś niesamowicie lekko, ale absolutnie bezproblemowo, chociaż moim zdaniem przydałoby się więcej inteligentnych rozmyślań, w końcu jednym z głównych bohaterów jest Shikamaru xd
    ( http://naruto-wiezi-historia.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  7. Wciągająca była rozmowa Temari i Tenten , bardzo , bardzo jestem ciekawa co się stanie na tej imprezie:) Jeśli miałabym oceniać to opowiadanie od jeden do pięć dałabym maksimum punktów:)

    OdpowiedzUsuń
  8. super, że już od początku coś się między nimi dzieje ;D świetne ploteczki wymyśliłaś, ta historia z Rin bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde no super.
    Tenten nie jest z Neji'm, bo ten wybrał jakąś pustą blondynkę, a nasza brunetka bawi się w dilerkę... Do tego uszczęśliwiłaś Kakashi'ego, za co jestem ci niezmiernie wdzięczna. Nareszcie facet dostał coś od życia. Ciekawi mnie ta dziewczyna Chouji'ego. Biedakowi też kogoś dobrałaś, szkoda, że nie są szczęśliwi. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni ^^
    Do tego Sakura ma faceta! Za pierwszym razem źle przeczytałam i wyszło, że zarywa do niej Ibiki o.o Miałam wtedy odruvh wymiotny... Dobrze, że to jednak Idate, który jest całkiem całkiem :D
    Piszesz bardzo fajnie i rozlegle - dużo tekstu na rozdział - super :3
    Shikamaru w roli tatusia? *.*

    OdpowiedzUsuń